W Brukseli, gdy piszę te słowa, jest tuż po szóstej rano, do Świąt Wielkiej Nocy zostało raptem parę dni, ale więcej tu się mówi o strajku taksówkarzy niż o samych Świętach.

Brukselscy taksówkarze protestują przeciwko Uberowi, nadciągnęły posiłki taksówkarzy z Francji, co jest rewanżem za pomoc Belgów w czasie protestów w Paryżu. To zwiększa ryzyko, że przewidywana blokada lotnisk i wjazdów do stolicy Królestwa Belgii może mieć nie do końca pokojowy charakter: francuscy kierowcy taksówek, tak jak francuscy rolnicy, bywają spektakularnie krewcy. Nawet podczas „pokojowych demonstracji”.


A propos „pokojowych demonstracji”. W stanie wojennym, we Wrocławiu część manifestantów skandujących właśnie owo hasło: „po-ko-jo-wa de-mon-strac-ja” zmieniała jednak zdanie trakcie manifestacji i brała w ręce kamienie. Coś o tym wiem. Tak to drzewiej bywało.

Przedświątecznego nastroju nie poprawił mi, w Brukseli czytany, numer amerykańskiego tygodnika „Time”. Jankesi zawsze wyprzedzają swoją epokę (!), stąd też prestiżowy tygodnik ukazuje się zawsze z datami, które dopiero będą mniej więcej... za tydzień. Na okładce straszy - fałszywie ,bo krzywo i krzywo, bo fałszywie – uśmiechnięty pułkownik Władimir Władimirowicz Putin. Fakt, że po raz czwarty został prezydentem, a jeszcze zdążył w tak zwanym „międzyczasie” być dwa razy premierem i raz wicepremierem, upoważniło Amerykanów do nazwania rosyjskiego satrapy mianem „cara” („tsar”). Car Włodzimierz ma oczywiście na głowie koronę, przekrzywioną jak jego uśmiech, tylko podpis jest cokolwiek kontrowersyjny, biorąc poprawkę nawet na zwyczajowe amerykańskie ekstrawagancje w polityce międzynarodowej (choć zwłaszcza krajowej...). Otóż „Time” określa go już na okładce mianem „rising”– no właśnie, ale nie „star” - wtedy byłaby „wschodząca gwiazda”, lecz, tak, tak „rising tsar”. Cóż, tak naprawdę, carem to on został dawno, a nie teraz. I jest carem znacznie bardziej prawdziwym niż pijaczyna Boris „Boria” Jelcyn.

Skądinąd polski historyk Jan Kucharzewski wykazujący podobieństwa między „białym” a „czerwonym caratem” mógłby już dzisiaj, gdyby żył (zmarł w 1952 roku w Nowym Jorku), napisać o Trzeciej Rosyjskiej Rzeszy – po carskiej Rosji i Związku Sowieckim mamy teraz twór państwowy, który twórczo, a jakże, łączy obie dotychczasowe formy państwowości Rosji nowożytnej.

Kątem oka w „BBC Worlds News” oglądam „akcję łączenia rodzin”, którą 16 członków UE, w tym nasz kraj plus USA, Australia i Kanada przeprowadziły w kontekście rosyjskich dyplomatów, przywracając ich na ojczyzny łono. Nie wiem czy to ucieszyło ponad setkę rodzin wydalonych dyplomatów (pod przykrywką) – ale ja żem kontent...


* tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (04.04.2018)

Ryszard Czarnecki