"To był człowiek, który codziennie dzwonił do żony, pytał jak się ma, jak syn Tomasz, jak córki, w tym prawniczka Małgorzata, z której był bardzo dumny. A potem pytał, jak tam świnki, czy krowa się ocieliła, co ze strusiami, bo on strusie hodował. Ten człowiek żył rodziną i gospodarką. Tacy ludzie nie popełniają samobójstwa" - mówi w rozmowie z "Plusem Minusem" "Rzeczpospolitej" wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, Ryszard Czarnecki.

Czarnecki w latach 2004-2007 był członkiem "Samoobrony" Andrzeja Leppera. Z ramienia tej partii wszedł do Parlamentu Europejskiego. Z ugrupowania został ostatecznie wykluczony. Rok później przystąpił do Prawa i Sprawiedliwości.

"Rzekome samobójstwo wydarzyło się w piątek. Dopiero w poniedziałek można było przeprowadzić sekcję. Nie wierzę w ten zbieg okoliczności. Nikt mnie nie przekona, że Lepper sam odebrał sobie życie" - powiedział Czarnecki.

Jak dodawał, motywacja samobójstwa kłopotami finansowymi jest nieprawdopodobna. Lepper miał problemy finansowe już wcześniej i zdaniem Czarneckiego był gotów iść do więzienia, skąd przekonywałby wyborców, że wsadzono go z powodów politycznych.

Polityk mówił też o swoim pierwszym spotkaniu z Andrzejem Lepperem. "W mediach funkcjonował jako watażka, który wali przeciwników kłonicą, a spotkałem elegancko ubranego pana, który uważnie słuchał, co mam do powiedzenia, i zadawał pytania. Nasze spotkanie odbyło się w okresie, gdy Lepper oskarżył kilku polityków lewicowych i liberalnych o korupcję. Lewicowo-liberalne media jeździły po nim jak po łysej kobyle, a ponieważ te same media ostro atakowały kiedyś prawicę, to porozumienie było ułatwione" - powiedział.

kk/plus minus