Widmo krąży po Europie. Widmo imigrantów. Ta parafraza powiedzenia Marksa o komunizmie jest na czasie, gdy w dwóch krajach członkowskich Unii Europejskiej( Włochy, Grecja) dochodzi do rozruchów w związku z niechcianymi przybyszami, w kolejnym płoną ośrodki dla azylantów( Niemcy - to już taka tradycja w tym państwie), a w kraju kandydującym do UE ogłasza się na sporej części terytorium stan wyjątkowy (Macedonia). Wreszcie, po paru miesiącach czekania nie wiadomo na co Londyn i Paryż dogadały sie w sprawie zablokowania dla imigrantów Kanału zwanego przez pierwszych Kanałem Angielskim, a przez drugich La Manche. Za chwilę odbędzie sie w kwestii zalewu niepożądanych gości szczyt Merkel - Hollande, którego wyniki będą zapewne obowiązujące dla całej Unii - to też już pewna, choć kontrowersyjna tradycja.

Od wielu miesięcy widać jak na dłoni, że Europa kompletnie nie radzi sobie z problemem, który narastał od lat- problemem inwazji imigrantów z Afryki i Azji. Poszczególne państwa, nawet te najsilniejsze wykazują tu przerażająca słabość. Gorzej: brak wizji i pomysłu, co z tym "gorącym kartoflem" zrobić. Bruksela też jest bezradna: Unia ograniczyła sie jedynie do przerzucenia kosztów związanych z imigracją na biedniejsze kraje , jak np. Polska. W tym kontekście zgoda premier Kopacz na przyjęcie w praktyce tysięcy "gości" do naszego kraju jest dużym błędem politycznym z poważnymi konsekwencjami ekonomicznymi.

* Skrócona wersje tego felietonu ukazała się w " Gazecie Polskiej Codziennej "22.08.2015