Tomasz Wandas, Fronda.pl: Wielu Polaków przygląda się temu, co dzieje się w Sejmie, i podejrzewam, że cześć zadaje sobie pytanie, ile jeszcze będziemy musieli patrzeć na zachowania w stylu jaki reprezentuje np. pan poseł Szczerba?

Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący PE: Tego typu zachowania nie byłyby możliwe w krajach Europy Zachodniej, gdzie opozycja bardzo mocno pracuje, - krytykując rząd - aby pokazywać swoją państwotwórczą rolę. Dlaczego poseł Szczerba posuwa się do takich zachowań? Dlatego, że podoba się ono Polakom. Opozycja totalna w Polsce, urządza rzeczy, które przesuwają nas na Wschód. Jest to zatem swojego rodzaju isternizacja polityki polskiej przez totalną opozycję, głównie przez PO i Nowoczesną.

Ale czy polityka nie jest taka z natury? Czy nie zawsze taka będzie?

Oczywiście polityka wymaga tego, aby mówić, i kiedy trzeba, to mówić ostro. Nie jestem przeciw temu, by nawet w sposób twardy reprezentować racje. Jako historyk chciałbym przypomnieć, że Sejm II Rzeczypospolitej, był areną wręcz brutalnych polemik.

Jaki jest odbiór społeczny takich ostrych zachowań?

Myślę, że odbiór społeczny tego typu sytuacji jest zły. Z jednej strony myślę, że część ludzi odsuwa się po tym, od polityki jako takiej, co jest oczywiście złe, gdyż im mniej ludzi zaangażowanych w politykę, tym gorzej dla państwa. Z drugiej strony jest to złe dla samej opozycji - od pewnego czasu wyraźnie widać, że przez to co robi wyraźnie się marginalizuje.

Jakie są jeszcze tego przyczyny?

Opozycja, pokazując swoją bezwzględność, totalność, powoduje, że Polacy, którzy nie lubią skrajności, nie traktują poważnie tego, co ci politycy mówią i robią. Platforma być może zawsze będzie miała 15%, ale przy takim stylu uprawiania polityki jest skazana na bycie wieczną (i słabą) opozycją.

Czy politycy opozycji słusznie „czepiają się” posła Stanisława Piotrowicza, przy okazji reformy sądownictwa? Czy zasadne jest to, że odwołują się do jego epizodu z przeszłości, zwłaszcza, że sami maja znacznie więcej brudu za paznokciami?

Polityka wyciągania brudów w wykonaniu Amerykanów, Francuzów, czy Belgów jest znacznie mniej brutalna od polskiej. Myślę, że pan poseł Stanisław Piotrowicz dawno już odcierpiał swój pobyt w PZPR.

W czym zatem problem?

Rzecz w tym, że jeśli PO mu to wypomina, to przypomnę, że jedną z twarzy Platformy, która co chwilę pokazuje się w telewizji –  jako walczy o „demokrację” i „praworządność” jest sekretarz komitetu centralnego KC PZPR - Marcin Święcicki. Opozycji można tylko powiedzieć, że widzą źdźbło w oku innych, a belki we własnym nie widzą.

Czy powinno nas dziwić to, że w partiach politycznych zasiadają byli członkowie PZPR?

Członków PZPRu było około trzech milionów, zatem normalne jest, że dziś jej byli członkowie zasiadają w różnych partiach politycznych.

Gdzie jest ich najwięcej?

Najwięcej jest ich na lewicy, w Platformie. Zatem na miejscu PO, ja bym tą kartą nie grał, bo okaże się, że PO owszem pluje, ale pod wiatr.

Lewaccy dziennikarze, w tym Tomasz Lis, znów namawiali ludzi do wyjścia na ulicę. Przyszła garstka. O czym to świadczy?

Przede wszystkim świadczy to o dużym rozsądku polskiego społeczeństwa, który nie chce dać się wciągnąć w jakiś burdy. Polacy wiedzą na czym polega demokracja i szanują to. Z drugiej strony świadczy to o totalnym braku autorytetu tych, którzy nawołują do wyjścia na ulice. Poza własnymi emocjami, nie są w stanie generować emocji społeczeństwa. Podkreślam, że już nie pierwszy raz widać, że taktyka „ulica i zagranica” jest w przypadku opozycji w Polsce nieskuteczna.

Dziękuję za rozmowę