Różnica między Moskwą i Kijowem? W Moskwie prezydent trzyma oligarchów za twarz, a w Kijowie oligarchowie trzymają prezydenta. Tak zauważa w swoim felietonie wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki. 

Jak pisze Czarnecki w felietonie opublikowanym we "wSieci Historii", właśnie takie głosy można usłyszeć na Ukrainie. Wskazuje ponadto, że o ile poprzednik Poroszenki Wiktor Janukowycz sam posiadając ogromny majątek i dbając o własne interesy, starał się dążyć do wyeliminowania oligarchów którzy byli dla niego przeszkodą, o tyle Poroszenko rozwijając biznesy na Ukrainie, a także w Rosji wcale nie dąży do wyeliminowania innych. 

Jak dodaje: 

"No, może z wyjątkami... Nawet Rinat Ahmetow, finansowe zaplecze Partii Regionów i sponsor paru kampanii Janukowycza, choć zubożały w wyniku Majdanu (co prawda każdemu życzyć takiego zubożenia...), to i tak jest wciąż numerem jeden w ukraińskiej lidze oligarchów. Na Euro 2012 z własnych środków wybudował w Doniecku arenę piłkarskich mistrzostw służącą także jego klubowi Szachtiarowi Donieck". 

Jak zauważa wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, choć Donieck dotknięty jest działaniami wojennymi, a stadion Szachtara obecnie nie znajduje się w najlepszej kondycji, posiadłość Ahmetowa nie została nawet draśnięta. Według wieści gminnej mają jej strzec separatyści z Donieckiej Republiki Ludowej. 

"Ahmetow to „dobry pan”: organizuje konwoje humanitarne do Doniecka i przez niemałą część tamtejszych mieszkańców (ale też prorosyjskie władze) postrzegany jest jako wybawca. Po drugiej stronie granicy jest to samo – Mariupol funkcjonuje ekonomicznie tylko dzięki temu, że doniecki oligarcha jakoś nie zwinął tamtejszych swoich firm" - pisze Czarnecki w swoim felietonie. 

Jak gorzko konkluduje Czarnecki, oligarchowie ustalają na Ukrainie strefy wpływów, przez co Ukraińcom żyje się coraz biedniej, a ogromna część narodu zmuszona jest do emigracji. 

emde/salon24.pl