Bloger Matka Kurka tak opisał dzisiejszą rozprawę w sądzie z Jerzym O.

Dziś o godzinie 9.00 rozpoczął się cyrk, zamiast rozprawy głównej. W cyrku przez pięć minut wzięła udział TVP Info i potem sobie poszła. TV Kręcioła i lokalny bajkopisarz z legnickiej gazetki zostali dłużej. Pozostaje mi samemu zrelacjonować, co się działo. Kiedy togę zakłada mały chłopczyk, pełen kompleksów i tego charakterystycznego dla wybranych zawodów poczucia boskości, to nie staje się sędzią Jackiem Kielarem, ale nadal jest małym Jackiem przebranym w togę. Jacek Kielar kompromituje nie tylko siebie, ale przede wszystkim kompromituje zawód sędziego i wymiar sprawiedliwości.

<<<MUSISZ TO PRZECZYTAĆ! ENCYKLOPEDIA ... KOŃCA ŚWIATA!!! >>>

Uczestniczyłem w kilku postępowaniach sądowych, jednak podobnych błazeństw i ignorancji jeszcze nie widziałem. Na salę sądową w ostatniej chwili wparował Jerzy O. i zaczęło się postępowanie. Ponieważ Jerzy O. nie zjawił się wcześniej na posiedzeniu pojednawczym, obowiązkiem sędziego było ustalenie podstawowych danych osobowych i dokładnego adresu zamieszkania, co jest niezbędne do wydania tzw. karty karnej. Jerzy O. odmówił podania swojego adresu zamieszkania, pomimo tego, że jest on publicznie dostępny i jak pamiętamy „Jurek” zaprosił do swojego „mieszkania w bloku” kamerę. Skonfundowany Jacek półgębkiem wyraził obawę, że na podstawie nazwiska i adresu Fundacji WOŚP, Krajowy Rejestr Karny może mieć problem z wydaniem dokumentu, jednak potem spojrzał na Jerzego O. i potulnie dodał, że „może się uda”. Jest to ewidentne naruszenie procedury i ostentacyjna uległość sądu wobec oskarżonego. Następnie Jacek spytał Jurka o zawód i tutaj mieliśmy powtórkę z rozrywki: „Jestem prezesem „Złotego Melona”, nie przepraszam, nie jestem prezesem „Złotego Melona”, tak, przepraszam, jestem prezesem „Złotego Melona, tak jestem prezesem”. Z tą chwilą zaczęły się legendarne dialogi majstra i studenta i niemiej znane „Dialogi na cztery nogi” Stefana Friedmana i Jonasza Kofty.

– Jakie uzyskuje pan dochody – pyta Wysoki Jacek.
– 8 tysięcy netto ze „Złotego Melona” na miesiąc i 60 tysięcy z „Jasnej Sprawy”, której jestem właścicielem – odpowiada sędzia Jurek.
– Czyli średnio 9 tysięcy na miesiąc – stwierdza Wysoki Jacek na wesoło gwałcąc matematykę.
– Tak – potwierdza sędzia Jurek.
– Proszę zaprotokółować 9 tysięcy – nakazuje Wysoki Jacek.
– Czy był pan leczony psychiatrycznie – pyta Wysoki Jacek.
– Nie – kłamie sędzia Jurek.

Dalej sprawy potoczyły się z kopyta, Wysoki Jacek zarządził odtworzenie filmu, na którym sędzia Jurek nazywa pokrzywdzonego menelem, nierobem, sutenerem własnej żony. Mecenas w połowie łgarstw i bluzgów, wnosi o przerwanie nagrania, by sędzia Jurek mógł się odnieść do treści. Sędzia Jurek wyjaśnia, że on w ogóle nie mówił o mnie, a poza tym jest terapeutą i tym wystąpieniem sam na sobie przeprowadził terapię, kończy słowami – „to wszystko w tej chwili”. Pokrzywdzony wstaje i prosi o możliwość odniesienie się do kłamstw sędziego Jurka, co i przed nowelizacją kodeksu karnego było świętym prawem strony w myśl zasady kontradyktoryjności zapisanej w kpk. Wysoki Jacek odmawia pokrzywdzonemu złożenia zeznań i mówi, że pokrzywdzony będzie mógł to zrobić dopiero po odtworzeniu całego filmu. Po zakończeniu wideo występu sędziego Jurka, sędzia Jurek oświadcza, że nie ma nic szczególnego do dodania po czym dodaje, że sprzedał swoją twarz Play Polska, żeby kasa poszła do „Złotego Melona”. Prawdziwym hitem było jednak oświadczenie, że Ja sędzia Jurek uprzejmie donoszę, że to zarząd Fundacji WOŚP powinien być oskarżony, a nie ja, bo pismo sporządził i podpisał zarząd. Pokrzywdzony prosił o głos, celem odniesienia się do kłamstw sędziego Jurka. Wysoki Jacek odmawia, chociaż wcześniej obiecał, pokrzywdzony oświadcza, że złoży wniosek o wyłączenie Wysokiego Jacka z postępowania. Wysoki Jacek odpowiada… dosłownie. A niech pan sobie wnosi. Do akcji wkracza Sędzia Jurek i stwierdza, że opuszcza salę oraz rozprawę, Wysoki Jacek przyjmuje do wiadomości, pomimo protestu pokrzywdzonego i ogłasza 10 minutową przerwę.

Po przerwie Wysoki Jacek w końcu pozwala zabrać głos pokrzywdzonemu, ale domaga się najpierw złożenia wniosków dowodowych. Pokrzywdzony przed złożeniem wniosków usiłuje uzasadnić czego dotyczą, na jaką okoliczność są składane. Wysoki Jacek żąda złożenia wniosków bez uzasadnia i doręczenia do rąk własnych. Bierze do ręki poszczególne pliki dokumentów i pyta.

– A co to za jakieś takie, ze strony internetowej, co to jest, co ja tu trzymam i po co to?
– Wysoki Jacku – odpowiada pokrzywdzony – przed chwilą chciałem uzasadnić poszczególne wnioski nim trafią na stół Wysokiego Jacka – dodaje pokrzywdzony.
– Nie pan będzie prowadził to postępowanie, ja tu rządzę – powiada Wysoki Jacek.
– Wysoki Jacku wnoszę o odroczenie rozprawy, do czasu rozpatrzenia wniosku o wykluczenie Wysokiego Jacka z postępowania, taki wniosek złożę na piśmie.
– Proszę odpowiadać, jaki ja tu papier trzymam – ciska się Wysoki Jacek, a papier trzyma rewersem, gdzie nie ma żadnych literek.
– Wysoki Jacku, proszę się odnieść do wniosku, czy Wysoki Jacek odracza postępowanie, czy będzie nadal procedował.
– Tera to ja się pytam, co ja trzymam – odpowiada Wysoki Jacek.

I tak po 10 minutach wymiany zdań, Wysoki Jacek ustalił sam ze sobą, że on odracza, ale prowadzi postępowanie dalej. Do głosu doszedł mecenas, który składał wnioski dowodowe. Jakie? Oczywiście wydruki z Internetu. Stał sobie spokojnie, trzymał w dłoni papiery i opowiadał o nich wylewnie. Wysoki Jacek ani razu mu nie przerwał i ani razu nie spytał na jaką okoliczność te wnioski, jaki to ma związek ze sprawą, co w przypadku wniosków pokrzywdzonego czynił co pół sekundy. Po odebraniu wniosków od mecenasa, Wysoki Jacek pozwolił pokrzywdzonemu powiedzieć, że wnioski z mocy prawa nie mają znaczenia, ponieważ dotyczą „powagi rzeczy osądzonej” i ciągłości czynu, w sprawie, w której zapadł prawomocny wyrok. Trafiła Wysokiego Jacka i poraziła celność argumentu tak mocno, że Wysoki Jacek zauważył złożony wniosek o odroczenie rozprawy i ją odroczył, twierdząc, że to jego obowiązek.

Proszę mi wierzyć, że ja w tej relacji nawet nie próbowałem żartować tak było, dokładnie tak było. Następna rozprawa odbędzie się 25 lutego o godzinie 11.30 w tej samej sali 220 Sądu Rejonowego w Złotoryi. Nie pytajcie mnie jednak, czy będzie obecny sędzia Jurek, czy rozprawę będzie protokołował Wysoki Jacek i czy będę mógł powiedzieć jak się nazywam. Nie mam pojęcia, w tej chwili składam wniosek o wykluczenie z postępowania sędziego Jacka Kielara i od tego wniosku zależy, czy w Złotoryi w końcu zacznie się proces, czy nadal będzie trwał cyrk. Byłem i jestem przygotowany na walenie głową w mur, ale teraz jak nigdy czekam na ustawę Pana Zbyszka, bo takimi Wysokimi Jackami Polskę Ludową zbudowano. Ponad to wnoszę kolejny akt oskarżenia przeciw Jerzemu O. za oszczerstwa wypowiedziane u Moniki Olejnik i kilku innych mediach i to jest odpowiedź na pozew, w którym romski macho i damski bokser Jerzy O. usiłuje zastraszyć i zedrzeć kolejne setki tysięcy złoty z mojej Żony. Ten człowiek jest chodzącą egzemplifikacją cynizmu i cwaniactwa, ale im bardziej dotyka moich świętości, tym bardziej będzie cierpiał.

matka Kurka/kontrowersje.net