Platforma Obywatelska po krótkiej erze zawirowań, chaosu i niepewności znowu wychodzi na prostą. Na prostą drogę wierności Berlinowi i Brukseli... Jak deklaruje Grzegorz Schetyna, lider partii, jego ugrupowanie chce "zrobić gest" i przyjąć uchodźców.

Schetyna pojawił się w czwartek w Brukseli na spotkaniu z posłami Europejskiej Partii Ludowej. Przyznał tam, że Platforma popiera przyjmowanie uchodźców. "Będziemy chcieli zrobić gest i przyjąć kilkanaście, kilkadziesiąt matek z dziećmi z miejsc objętych wojną, żeby pokazać, ze Polska nie jest antyeuropejska" - zadeklarował Schetyna.

A teraz zabawmy się przez chwilę. Załóżmy, że to, co wyżej cytowane, powiedział nie Schetyna, ale... Kaczyński. Jak zareagować wówczas mógłby polityk PO? A oczywiście! Krzyczałby, że deklaracja "przyjęcia kilkudziesięciu matek z dziećmi z miejsc objętych wojną, by pokazać, że Polska nie jest antyeuropejska", to w istocie żadna pomoc, a jedynie czysto cyniczne wykorzystywanie dramatu uchodźców do robienia polityki i udawania na forum UE, że jesteśmy inni, niż jesteśmy.

I co więcej - ten Schetyna miałby rację! Jako, że jednak Jarosław Kaczyński na tyle cyniczny nie jest i nie ma bynajmniej zamiaru przyjmować matek z dziećmi tylko po to, by posłużyć się nimi jak listkiem figowym do zakrycia rzekomej polskiej ksenofobii, Schetyna mówi, co innego...

Zamiast tego deklaruje w Brukseli, że "rząd PiS odwraca się od Europy, nie chce być solidarny i otwarty z rodziną europejską". 

Zapytajmy poważnie: co to za solidarność, przyjęcie kilkudziesięciu osób? Czy pomoże to jakiemuś europejskiemu państwu? Czy kogoś odciąży? O co tutaj tak naprawdę chodzi? Ależ oczywiście! Tylko o wykorzystanie uchodźców jako obucha, którym można Jarosławowi Kaczyńskiemu "przywalić w łeb". Żałosne, Schetyna. Po prostu żałosne i szczerze cyniczne!

mod