Fronda.pl: Jakie jest pańskie zdanie na temat ACTA? Czy uważa Pan, że polskie prawo niewystarczająco chroni pańską własność intelektualną?

 

Krzysztof Cugowski: Wokół ACTA zrobiła się wielka zawierucha, a te wszystkie bełkoty w mediach, które się związku z tym pojawiają, powtarzają ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia na ten temat. ACTA ma na celu przede wszystkim zwalczanie podróbek i handlu podróbkami wszelkiego typu na świecie.

 

Oczywiście, jeśli chodzi o ludzi, którzy są tylko konsumentami, to rzeczywiście może pojawić się problem. Jeśli będą chcieli mieć rzecz ze znaczkiem „Adidas”, to będą musieli kupić to tylko w sklepie „Adidas”, a nie na targu, gdzie do tej pory kupowali rzeczy wykonane w Chinach, na których znajdował się skradziony znak towarowy.

 

Uważam, że ACTA są przede wszystkim skierowane właśnie przeciw Chinom, które są największym piratem i producentem podrób na świecie. Sprawa Internetu i tzw. dóbr intelektualnych jest jedynie częścią, i to niekoniecznie najważniejszą, zapisów zawartych w tym dokumencie. Dlatego jestem obiema rękami za podpisaniem ACTA. Przeczytałem ten dokument i nigdzie nie znalazłem – jak podnoszą larum internauci na różnych forach – żeby to był zamach na wolność obywatelską, na wolność internetu, etc. Owszem, to jest zamach, ale na złodziejstwo, bo jeśli ścigamy tego, kto ukradł samochód, buty albo zegarek, to nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy nie ścigać tego, kto ukradł coś niematerialnego.

 

Jest mi tylko przykro, że nasze państwo samo nie mogło wygenerować z siebie czegokolwiek, co mogłoby ukrócić ten proceder. Moja smutna refleksja jest taka, że musi to za nas zrobić Unia Europejska, podobnie inne rzeczy.

 

Budka Suflera nagrała kiedyś słynny cover „Sen o dolinie”, który na początku nie pojawił się na krążku zespołu, ponieważ – podobno – wytwórnia nie chciała płacić tantiemów. Jak wyglądałaby sprawa coverów po podpisaniu ACTA?

 

Zaczynając od piosenki „Ain't No Sunshine” Billa Withersa to jest to taki zestaw informacji częściowo prawdziwych. „Sen o dolinie” nie był na pierwszej naszej płycie, którą wydaliśmy w 1975 roku, nie dlatego, że wytwórnia nie chciała płacić tantiemów, ale dlatego, że dla komunistów każda angielska piosenka była jak czerwona płachta na byka. W momencie, kiedy tylko mogliśmy, po 1989 roku, angielski język i Ameryka przestała być wrogiem, na pierwszej możliwej płycie, „Greatest Hits” zamieściliśmy „Sen o dolinie”, czyli właśnie piosenkę Withersa. Normalnie płacimy tantiemy kompozytorowi, co jest dla nas rzeczą oczywistą.

 

Kiedyś nagrałem płytę z samymi coverami polsko-amerykańskimi i nie było żadnego problemu. Mało tego, tantiemy to nie są horrendalne kwoty, który spowodują, że wytwórnie płytowe mogą zbankrutować. To jest normalna rzecz w cywilizowanym świecie. Jeśli ktoś nagrywa cover, to płaci autorowi za użycie jego dobra intelektualnego. Dla mnie to oczywiste, ale niestety w naszym społeczeństwie ten rodzaj wiedzy jest obcy lub daleki od ideału.

 

Not. eMBe