- Sytuacja demograficzna w Polsce jest bardzo zła. Przede wszystkim dotyka nas zjawisko depopulacji, czyli spadku ludności kraju. To bardzo widoczne, jest nas 36 mln 489 tys., a nie 38,5 mln jak podaje GUS. Dane GUS dotyczą rejestrów PESEL, a przecież większość polskich emigrantów nadal ma ten numer, choć od lat nie mieszka w naszym kraju. I niestety nie widać światełka w tunelu - mówi w rozmowie z „Super Expressem”prof. Krystyna Iglicka-Okólska, demografka i rektorka Uczelni Łazarskiego.

Podkreśla, że prognozy Eurostatu są dla nas tragiczne.

- Już niedługo jedna osoba będzie musiała pracować na jednego emeryta. W tej chwili ta proporcja wynosi 3:1 - tłumaczy demograf. Imigracja z Ukrainy jej zdaniem nie rozwiąże tego problemu.
 
- To dobrze, że są ludzie, dla których Polska jest krajem atrakcyjnym ekonomicznie. Jednak wśród krajów UE mamy najniższy odsetek imigrantów (w granicach 1 proc.). Polska jest krajem, z którego cały czas emigrują młodzi ludzie. I przede wszystkim powinniśmy zablokować ich odpływ - mówi. Według niej, cudzoziemcy traktują Polskę jako kraj tranzytowy albo imigracji czasowej. - Jeżeli popatrzymy na statystyki urodzeń przez cudzoziemki w Polsce, to zobaczymy, że rodzą one ok. 800 dzieci rocznie, czyli tyle co nic - dodaje Iglicka-Okólska. Przekonuje, ze przede wszystkim powinniśmy liczyć na powrót Polaków zza granicy.
- Do tego konieczna jest jednak poprawa sytuacji gospodarczej tak, aby w Polsce była możliwość pracy i godniejszych zarobków. Aby zaspokoić lukę ludności w wieku produkcyjnym, powinniśmy ściągnąć do roku 2040 aż 5 mln ludzi. To nierealne. Ale bez zmiany gospodarczej, która nie odwróci trendów w migracjach i nie spowoduje wzrostu urodzeń, czeka nas tylko zapaść. A imigranci z Ukrainy pojadą dalej na zachód - zauważa demograf. 
 
Zdaniem Michała Dworczyka z fundacji Wolność i Demokracja, imigranci ze Wschodu mogą w znaczący sposób przyczynić się do rozwiązania problemów demograficznych Polski.
 
- Po części są to Ukraińcy. Jednak wśród tych osób, które chcą pozostać w Polsce na stałe, jest wielu obywateli Ukrainy posiadających polskie korzenie. Część z nich posiada nawet Karty Polaka. Dla tej grupy też nie ma oferty, która zabezpieczyłaby im możliwość zadomowienia się w naszym kraju - mówi Dworczyk w rozmowie z „Super Expressem”. Według niego MSW, od dawna prezentuje bardzo zachowawczą politykę migracyjną.
 
- Resort niechętnie podchodzi do napływu osób innych narodowości - nie tylko z Ukrainy, ale w ogóle ze Wschodu. Oczywiście słyszmy różnego rodzaju tłumaczenia: że takie są procedury, obowiązujące przepisy. Ale to są tylko wymówki. Pamiętajmy, że przepisy i procedury są dla ludzi, a nie na odwrót - podkreśla. W jego opinii wielu Ukraińców będzie chciało pozostać w naszym kraju. 
 
- Możemy odwoływać się do przykładu naszych rodaków wyjeżdżających do W. Brytanii. Początkowo wielu z nich planowało powrót, natomiast teraz coraz większa część chce zostać na zawsze za granicą. Doświadczenia naszej fundacji wskazują na to, że podobnie jest z Ukraińcami. Duża część osób, która początkowo deklaruje chęć powrotu po kilku latach, na tyle mocno wiąże się z naszym krajem, że chce tu zostać. Z perspektywy Polski i naszej sytuacji demograficznej jest to czysty zysk. Pamiętajmy, że dużo łatwiej adaptują się w Polsce osoby ze Wschodu niż przybysze z Azji czy Afryki - przekonuje Dworczyk.
 
All/ Se.pl