Świadectwo Pana Grzegorza z Warszawy

Na moim ciele zaczęły pojawiać się czerwone plamy, po wizycie u dermatologa okazało się, że jest to początek okropnej choroby jaką jest łuszczyca. Rozpocząłem leczenie. Choroba w bardzo szybkim tempie rozwijała się. Lekarze dawali mi coraz to nowe leki i maści.

A moje ciało wyglądało strasznie. Plamy przekształcały się w bolesne, otwarte rany i rozlegały się na całe ciało. Zostałem poddany szpitalnemu leczeniu. Codzienne naświetlania, zastrzyki, ogromne ilości maści, leki doustne. Leczenie trwało i trwało a poprawy nie było. Wtedy pojawił się u mnie bunt przeciwko Bogu, zastanawianie się nad wszystkim i nad sensem wiary.

Moja siostra opowiedziała mi wtedy o Wąwolnicy, o cudach jakie za pośrednictwem Matki Boskiej dokonują się w tym miejscu. Opowiedziała, jak ona została uwolniona od zła w jej życiu. Jak po uzdrowieniu ułożyła sobie życie i jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Niestety nie wierzyłem w to. Nie wierzyłem i nie chciałem pojechać. Trwało to bardzo długo. Pewnego dnia zdecydowałem się pojechać na indywidualną modlitwę o uzdrowienie.

Wtedy rozpoczęła się walka i pojawiły się przeciwności. Teraz wiem, że szatan robił wszystko, abym tam nie dotarł. Niestety nadal nie wierzyłem w to, że mogę być uzdrowiony. Kiedy już dotarłem uklęknąłem przez Matką Bożą i z jednej strony nie wierząc w głębi serca tak bardzo tego pragnąłem. Po rozmowie z księdzem i modlitwie wróciłem do domu.

W ciągu tygodnia choroba ustąpiła. Każdego dnia obserwowałem swoje ciało i znikające rany. Już pierwszego dnia odstawiłem maści i leki. Po kilku dniach nie było śladu. Pojechałem do swojego lekarza prowadzącego, który patrzył na mnie z wielkim zdziwieniem. Po ranach, które były na ciele otwarte nawet blizn nie zostało.

Minął już ponad rok od tego cudownego uzdrowienia. 

bb/sanktuarium-wawolnica.pl