- Istniejący w Medjugorju kult Maryi Królowej Pokoju jest poprawny – mówi abp Henryk Hoser, wizytator apostolski w rozmowie z "Gościem Niedzielnym"

- To wynik troski Stolicy Apostolskiej o rozwijającą się sytuację duszpasterstwa w Medjugorju. Mamy tu do czynienia ze światowym wymiarem pielgrzymowania – rocznie odwiedza tę niewielką miejscowość w Bośni aż 2,5 mln pielgrzymów. Te osoby potrzebują wsparcia duszpasterskiego. Po prostu owce potrzebują pasterzy…- tłumaczył hierarcha, odnosząc się do decyzji papieża Franciszka, według której można organizować oficjalne pielgrzymki do Medjugorje

- Dotychczas wierni sami organizowali wyjazdy do Medjugorja. Jeśli byli z nimi księża, to po prostu im towarzyszyli, lecz oficjalnie nie mogli pielgrzymek organizować. Miało to związek z delikatną sprawą objawień, nieuznanych nadal przez Kościół. Objawienia te, które według widzących nadal trwają, są badane. To sytuacja dynamiczna, która wciąż się rozwija. - tłumaczył abp Hoser

- Dotychczasowa obserwacja potwierdza, że istniejący w Medjugorju kult Maryi Królowej Pokoju jest poprawny. Kult ten jest właściwie przedstawiony, ustawiony w perspektywie poprawnej teologicznie, tj. chrystocentrycznej. Wobec tego otwarto możliwość organizowania przez diecezje i parafie pielgrzymek. - dodawał

Jak podkreślał abp Hoser, teraz "biskupi i kardynałowie mogą przyjeżdżać do Medjugorja oficjalnie i celebrować liturgię w sposób uroczysty."

Wizytator apostolski w Medjugorie odniósł się również do niewytłumaczalnych zjawisk, które mają miejsce w tym miejscu. Chodzi głównie o figurę Jezusa Zmartwychwstałego, z którego wypływa - zdaniem pielgrzymów - osocze:

- Mówią też, że to łzy. To oczywiście podawana sobie z ust do ust, niczym nie poparta, teza. Z figury Jezusa Zmartwychwstałego rzeczywiście wycieka ciecz, woda, w postaci kropelek. Dzieje się tak niezależnie od pogody i pory roku. I faktycznie istnieje duża atencja wiernych wobec tego miejsca. Jednak oni po prostu tam się modlą, oddają Jezusowi hołd, co buduje ich wiarę. Modlą się przed rzeźbą zawołaniem: „Jezu, ufam Tobie”. Pielgrzymi zbierają tę wodę na chusteczki. Podobnie jest w Lourdes, gdzie przecież ludzie czerpią wodę i przywożą ją do domu - wyjaśniał abp Hoser

- Fenomen pielgrzymowania do Medjugorja trwa już 38 lat i utrwalił się pewien model zachowań pielgrzymów. W moim odczuciu są to zachowania bardzo godne, ludzie są rozmodleni i szukają tu po prostu Pana Boga. Naszym zadaniem jest też kontrola przyjeżdżających tu i posługujących pasterzy, w tym spowiedników. - dodawał

- Tu spowiedź trwa non stop. Do spowiedników ustawiają się długie kolejki, przyjeżdżają osoby z całego świata, by odbyć spowiedź generalną, przeżyć nawrócenie. - podkreślał

Jak zaznaczył, "spowiedź jest dla wielu pątników ogromnie ważnym wydarzeniem w całej pielgrzymce."

-  Zrodziło się tu wiele rozmaitych powołań. Rozmawiałem kiedyś z byłym narkomanem i alkoholikiem, który dzięki pielgrzymce do Medjugorja nawrócił się. Potem wstąpił do seminarium i został kapłanem. To tutaj porzucił złe nawyki i dzięki Bożej łasce stał się nowym człowiekiem. - opowiadał

- Nie zachęcamy do udziału w tych prywatnych, nadal nieuznanych objawieniach. Ale trudno zatrzymać ludzi, którzy tam się udają. Wydarzenia te mają miejsce poza ścisłym terenem kościoła parafialnego. I są w ogromnym stopniu związane z potrzebą modlitwy. Osoby przybywające do kościoła czy na miejsca rzekomych objawień trwają na modlitwie. A to jest pozytywne. - zauważył duchowny

Pytany o objawienia, jakie mają miejsce w Medjugorie, mówił:

- Sprawa jest badana. Trzeba spokojnie czekać i ufać. Trudno narzucać jakieś „standardy” objawień Matce Bożej. We wszystkich miejscach, gdzie się ukazywała, mieliśmy do czynienia z innymi okolicznościami.Medjugorje jest miejscem, w którym pielgrzymi odkrywają na nowo ich relację z Bogiem i Kościołem; odkrywają siłę modlitwy i ciszy, miłość Ojca i Matki. - zaznaczył abp Henryk Hoser

 

bz/gosc.pl