Cud  w  Offida

Offida to małe miasteczko we Włoszech leżące ok. 200 km na północny wschód od Rzymu. Obecnie mieszka tam ok. 5000 mieszkańców.

W XIII w. mieszkała tam kobieta o imieniu Ricciarella. Przeżywała bardzo obojętność swego męża - Giacomo. Pragnęła, żeby w jej małżeństwie zapanowała na nowo miłość i zgoda. Ktoś jej poradził, żeby przyniosła do domu z kościoła Komunię Św., ogrzała ją nad ogniem, aż zamieni się w proszek, a następnie dodała ją w sproszkowanej postaci do posiłku mężowi. Jeśli to zrobi w jej małżeństwie na nowo zagości miłość.

Zdesperowana kobieta posłuchała rady. Przyniosła do domu Komunię Św., położyła ją na płytce i podeszła do ognia. Zaintrygowana, czekała, aż Hostia pod wpływem ognia zamieni się w proszek. Spotkało ją wielkie rozczarowanie i ogarnęło przerażenie, bo oto Hostia zamieniła się we fragment krwawiącego ciała. Przerażona, zaczęła posypywać płytkę popiołem i polewała ją roztopionym woskiem. Nic to nie dało, bo Hostia nadal była kawałkiem krwawiącego ciała. W wielkim popłochu ściągnęła ze stołu obrus, owinęła nim krwawiącą Hostię razem z płytką i pobiegła do stajni. Tam wszystko zakopała w gnoju. Trochę się odprężyła licząc, że sprawę ma załatwioną. Okazało się, że nie na długo. Wieczorem, mąż owej kobiety, gdy wrócił z pracy, wprowadzał konia do stajni. Przed stajnią koń stanął dęba i nie chciał wejść do środka. Nie zmusiło go ani pokrzykiwanie, ani szarpanie. Dopiero straszliwe baty, które posypały się na konia, zmusiły zwierzę do przekroczenia progu stajni. Koń, mimo wszystko, wchodził do stajni z oporami – bokiem, jakby spoglądał w stronę, gdzie w gnoju była zakopana krwawiąca Hostia. Porywczy mąż owej kobiety – Giacomo oskarżył małżonkę, że rzuciła czary na stajnię i konia.

Siedem lat krwawiąca Hostia leżała ukryta w gnoju, w stajni. Wprowadzane do niej konie wchodziły tam z wielkimi oporami – bokiem, z głową zwróconą w stronę tajemniczego miejsca. Kobieta przeżywała każdego dnia straszliwe udręki i wyrzuty sumienia. Nie zaznała szczęścia i spokoju, na które tak bardzo liczyła. W końcu postanowiła przystąpić do sakramentu pokuty i wyznać grzech na spowiedzi.

Spowiedź zaczęła się od płaczu. Kobieta nie mogła wymówić nawet jednego słowa. Kapłan swoją łagodnością i przypominaniem prawdy o nieskończonym miłosierdziu Bożym próbował ją uspokoić i zachęcić do wyznania grzechów. Po pewnym czasie kobieta wykrztusiła prośbę, żeby spowiednik pomógł jej wyznać swoje grzechy. Zakonnik słuchający spowiedzi zaczął wymieniać wszelkie możliwe wykroczenia przeciwko kolejnym przykazaniom, ale kobieta milczała albo kręciła głową, że to nie jej grzechy. Sfrustrowany kapłan w końcu rzekł: „Wymieniłem wszystkie grzechy ludzkie; nie wiem coś mogła uczynić, chyba że zabiłaś Boga”. Kobieta się rozpłakała i wykrzyknęła niemalże „To jest właśnie mój grzech! – Ja zabiłam Boga!” I opowiedziała o swoim czynie. Zakonnik zaszokowany tym, co usłyszał, widząc u kobiety skruchę i szczery żal udzielił jej rozgrzeszenia i postanowił odzyskać cudowną Hostię. Udał się do domu owej kobiety ubrany w szaty liturgiczne. Sam odrzucił gnój i śmieci. Jego oczom ukazał się obrus i płytka z Hostią nie nosząca żadnych zanieczyszczeń. Przeniesiono uroczyście cudowną Hostię do klasztoru. Wszyscy zakonnicy jednomyślnie uznali, że cudownie przemieniona Hostia powinna być czczona i adorowana. W tym celu zamówiono specjalny relikwiarz u weneckich mistrzów i w nim wystawiono cudownie przemienioną Hostię nad głównym ołtarzem w kościele Św. Augustyna w Offida.