Burmistrz Jersey City, Steven Fulop przestraszył się chyba siły Polonii amerykańskiej, a może raczej poszedł po rozum do głowy? Amerykański samorządowiec udzielił wywiadu na antenie Polskiego Radia 24. Rozmowa przebiegała w zgoła odmiennej atmosferze, niż można było się tego spodziewać po jego ostatnich wypowiedziach. 

"Polacy nie są antysemitami; nasze miasto nigdy nie miało intencji urazić polskiej społeczności, nastąpiła eskalacja konfliktu, jakiej nikt się nie spodziewał"-stwierdził Fulop. Burmistrz Jersey był pytany m.in. o swoją wypowiedź o tym, że obecne władze Polski próbują pisać historię Polski od nowa. 

"Myślę, że jeśli spojrzymy wstecz na historię czy to Polski, czy Stanów Zjednoczonych, (to) w tamtym czasie mieliśmy do czynienia z ludźmi, którzy zachowywali się właściwie i niewłaściwie, tak jest w każdym kraju. To, co niepokoiło mnie od paru miesięcy to, gdy jakiś kraj stara się zdefiniować historię poprzez akty prawne"- tłumaczył. Amerykanin podkreślił, że wcale nie uważa, iż Polacy są antysemitami, a Jersey nigdy nie miało zamiaru urazić polskiej społeczności. 

"Przede wszystkim chcę powiedzieć, że dialog miał miejsce niemalże od początku, spójrzcie na to z mojego punktu widzenia - Jersey City będzie za chwile największym miastem w stanie New Jersey, jesteśmy najbardziej zróżnicowanym etnicznie miastem w całych Stanach Zjednoczonych, mamy tu bogatą historię obecności polskiej społeczności"-mówił gość Polskiego Radia. Fulop zapewniał, że jako osoba zarządzająca miastem oraz jako polityk nie miał żadnego interesu w obrażaniu Polaków. 

"Od początku starałem się znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące wszystkich. Problemem było to, że zostaliśmy zasypani wnioskami różnych organizacji, z których każda mówiła, że to ona powinna prowadzić rozmowy na temat rozwiązania problemu. Dla mnie trudno było się w tym poruszać"-przekonywał. 

Fulop tłumaczył, że otrzymał ok. 20 różnych wniosków od amerykańskich, ale również polskich organizacji. 

"Ostatecznie pojawił się Eric Lubaczewski (dyrektor wykonawczy Polskiej Izby Handlowej w USA-PAP), który okazał się pomocny w pogodzeniu różnych perspektyw i znalezieniu rozwiązania dobrego dla wszystkich"-tłumaczył polityk. Pytany o to, czy żałuje swoich słów o marszałku Senatu, odpowiedział, że emocje wzięły nad nim górę i prawdopodobnie nie powinien był używać tego rodzaju określeń. 

"Uważałem, że działam właściwie i odpowiedzialnie, aby posuwać do przodu sprawy mojego miasta. Może było za wiele emocji z mojej strony. Uważam, że w tym momencie najważniejsze jest spojrzenie w przyszłość, a nie wstecz”-tłumaczył w rozmowie z Polskim Radiem Fulop, który jednak nie przeprosił marszałka Karczewskiego. 

"Uważam reakcję Polaków za zdecydowaną, ale stosowną. Mam teraz więcej respektu dla zdolności Polaków organizowania się oraz walki o swoje racje i o to w co wierzą. To jest też dla mnie lekcja historii, okazja do uhonorowania ofiar, jakie ponieśli inni. Nigdy też nie było moim zamiarem okazanie braku szacunku dla żołnierzy"-przekonywał.

yenn/PAP, Fronda.pl