Piękne jest dzisiejsze pierwsze czytanie Słowa Bożego. „Hiob na to odpowiedział i rzekł: Któż zdoła utrwalić me słowa, potrafi je w księdze umieścić? Żelaznym rylcem, diamentem, na skale je wyryć na wieki? Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę” (Hi 19,1.23-27a) . Wszyscy umrzemy, dziś jutro a może za kilka/kilkanaście lat. To jedyna prawda obowiązująca każde stworzenie Boże. Ale jakże trudno nam przeżywać śmierć, utratę bliskiej nam osoby, śmierć niewinnych, prześladowanych, czy zwykłe kataklizmy czy katastrofy. Ile pytań i pretensji pojawia się wtedy w naszej duszy. I słusznie, ale gdy człowiek pozostanie w tym stanie smutku i bezradności, to niestety skończyć się to może dla niego tragicznie.

Musimy nauczyć się obcować ze śmiercią tak, jak nasi bracia i siostry sprzed kilkunastoma wiekami. Żyć tak, jakbyśmy dziś umarli. Bo śmierć to etap, najważniejszy dla człowieka. Po niej jest życie wieczne, dla człowieka w ogóle niepojęte. Niebo, czyściec lub piekło. I człowiek.

Strasznie mnie irytuje zniekształcona wizja śmierci, jaką prezentuje się w dzisiejszej popkulturze. Wystarczy wymienić pogańskie zabawy w Halloween. Muzyka, film czy literatura dąży do oswojenia człowieka z karykaturą śmierci, jako coś albo ostatecznie ostatecznego – po niej nie ma już nic, albo jako coś tak mało absorbującego naszą codzienność, że w momencie jej nadejścia człowiek po prostu pęka i popada w otchłań rozpaczy. A rzeczywistość o jakiej rozgłasza chrześcijaństwo dotyczące śmierci jest po prostu piękna, metafizyczna. Nasze ciała gdy umrzemy zostaną pochowane w grobach. Zostaną skonsumowane przez robactwo. Ale nasza dusza będzie oczekiwać zmartwychwstania i ciała i duszy. Nastanie dzień, który trwać będzie zawsze, wiecznie. Zmartwychwstaniemy by cieszyć się obecnością, relacją, nieskończoną bliskością z Bogiem. I co najważniejsze, Bóg obdarzy nas nowym ciałem, doskonałym, pięknym, wiecznym, by Go oglądać w całej swej okazałości.

Czy taka nowina o życiu wiecznym nas nie raduje? Nawet tych, którzy nie żywią jeszcze wiary w zmartwychwstanie ciała i duszy?  Memento mori, Pamiętaj o śmierci!

Sebastian Moryń