Sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży wspólnie z Komisją Obrony zajęły się dziś propozycją zmian w przepisach oświatowych, które opozycja określa jako „lex Czarnek”. Swoim zwyczajem z posiedzenia opozycja postanowiła zrobić hucpę. „Co za kur*** kut*** jeb***” – mówił jeden z posłów, który nie pofatygował się wyłączyć mikrofonu.

Po sprawdzeniu systemu do głosowania u pracujących zdalnie posłów i sprawdzeniu kworum szefowa komisji Mirosława Stachowiak-Różecka zarządziła 15-minutową przerwę, co wywołało oburzenie w szeregach opozycji.

- „Trzeba było sprowadzić wszystkich posłów do Warszawy”

- mówiła Katarzyna Lubnauer.

- „Niech pani przewodnicząca włączy Pegasusa”

- dodawał Cezary Tomczyk.

Jeszcze większą „kulturą” wykazał się inny polityk, który najwyraźniej zapomniał, że ma włączony mikrofon.

- „Co za kur*** kut*** jeb***. Nie zaczynają posiedzenia, bo nie mają większości”

- mówił.

- „My ku*** jesteśmy na sali, posiedzenie było zaplanowane”

- dodawał.

Na jego zachowanie zareagowała szefowa komisji, która poprosiła, aby przynajmniej wyłączył mikrofon, by inni nie musieli słuchać jego knajackiego języka.

Obrady rozpoczęły się ostatecznie z blisko 40-minutowym opóźnieniem.

kak/Wprost.pl