Rację ma poseł Girzyński twierdząc, że w Prawie i Sprawiedliwości mieszczą się różne nurty prawicy (lewicy również), podobnie jest w Platformie Obywatelskiej, gdzie są rozmaite nurty, ale niewiele z tego wynika. Istnienie różnorodności nie jest wartością samą w sobie, a może być zarzewiem konfliktów i zwykłych „wycinanek”, co obserwujemy w różnych partiach, z wymienionymi powyżej na czele.

Szersze spektrum poglądów w ramach jednej partii może być jednak walorem, „wartością dodaną”, gdy partia prowadzi ożywioną, wewnętrzną debatę, w wyniku której różne nurty mogą współdecydować o kierunku działania partii, a co za tym idzie czuć się w partii „u siebie”. W mojej ocenie wadliwa jest konstrukcja polegająca na tym, że w partii wszystkie kluczowej decyzje natury ideowej, politycznej i organizacyjnej podejmuje nie większość partyjna, nie większość klubu parlamentarnego czy szerokie władze statutowe partii, ale ścisłe kierownictwo lub jednoosobowo prezes. Według takiego modelu partia nie rozwija się, nie rozrasta, bo owe „skrzydła” albo się podporządkowują, albo są „ścinane”. W takiej partii proporcje miedzy samodzielnymi osobowościami, a partyjnymi wyrobnikami, zmieniają się niestety na niekorzyść tej pierwszej grupy.

Poseł Girzyński mówi o Marku Jurku, że "próbował dopasować PiS do swojej wizji", ale to nie była "wizja Jurka", a "wizja PiS". Ochrona życia ludzkiego od poczęcia, zapisana była w Programie PiS z 2005 r. (podpisanym przez Jarosława Kaczyńskiego). Czy brak determinacji - delikatnie ujmując - całego PiS w walce o ten postulat, nie miał wpływu na wyjście Marka Jurka z rządzącej partii w trakcie sprawowania przez nią rządów?

Porównywanie Jurka do innych polityków i środowisk odchodzących z PiS nie jest trafne. Powody odejścia bywały różne, np. "brak demokracji w partii", "zbyt mały wpływ na partyjne decyzje" lub po prostu nie doczekanie się obiecanych lub spodziewanych stanowisk. Marek Jurek rozstał się z PiS rezygnując z jednej z najważniejszych funkcji w państwie oraz w partii, więc to nie był protest osoby niedocenionej lub sfrustrowanej brakiem stanowiska, ale gest ideowy. Warto pamiętać, że po odejściu z urzędu Marszałka Sejmu i z partii rządzącej, Marek Jurek (wraz z piątką posłów, która z nim wyszła z PiS), popierał rząd Jarosława Kaczyńskiego we wszystkich głosowaniach, które były zgodne z programem PiS, czyli nie atakował swojej byłej partii, ani nie osłabiał rządu.

Poseł Girzyński stwierdza w wywiadzie, że nie należy głosować na partię, która nie ma większych szans na dobry wynik. To logiczne, ale rodzi się kilka pytań. Na przykład pytanie, co ma zrobić wymagający wyborca, jeśli ma do wyboru komitet wyborczy odzwierciedlający jego oczekiwania, który ma niewielkie szanse na wybór, i komitet z ogromnymi szansami, ale posiadający trudny do zaakceptowania program lub komitet grupujący kandydatów nie dających gwarancji realizacji głoszonego programu?

Partia kierowana przez Marka Jurka dokonała wyboru. W najbliższych wyborach do PE, następnie do samorządu na szczeblu sejmików wojewódzkich i miast wojewódzkich oraz do polskiego parlamentu, kandydaci Prawicy Rzeczypospolitej będą startować z list Prawa i Sprawiedliwości. Stało się tak, ponieważ w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości zaakceptowano suwerenność i odrębność Prawicy Rzeczypospolitej.

Jak widać można różnić się w niektórych kwestiach, a jednocześnie startować wspólnie, czyli nie osłabiać prawej strony sceny politycznej, a przeciwnie – zwiększyć szansę na odsunięcie nieudolnych rządów PO-PSL i zagrodzić drogę do rządowych ław politykom pokroju Palikota czy Millera.

Piotr Strzembosz

Wiceprzewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej na Mazowszu