Tomasz Wandas, Fronda.pl: Dlaczego uważa Pan, że w Polsce powinno się wprowadzić emerytury obywatelskie? Jakie jest sedno walki o tę emeryturę?

Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha, członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP: Jest to jedyna i ostatnia emerytura, którą rząd będzie jeszcze wypłacał obywatelom. Jeżeli tej emerytury się nie wprowadzi, to już na żadną inną później nie starczy pieniędzy.

Z tego, co Pan mówi, to nasza przyszłość emerytalna nie wygląda zbyt optymistycznie…

Nigdy nie była ona optymistyczna, a cały czas próbuje się oszukiwać społeczeństwo, wmawiając mu, że emerytury będą godne, chociaż głównym celem największej zmiany systemu emerytalnego w 1998 roku – co znajduje się dokumentach rządowych - było zmniejszenie świadczeń emerytalnych, a nie ich podwyższenie.

Jeżeli rząd nie wykona planu „b” w postaci wprowadzenia emerytur obywatelskich, to kiedy nie będziemy mieć już pieniędzy na emerytury dotychczasowe?

Tych pieniędzy już nie ma. Pieniądze, które panu i mi są dzisiaj zabierane na emerytury, w żaden sposób nie trafiają na nasze konta emerytalne w ZUS-ie, tylko są od razu wypłacane na bieżące zobowiązania. Z tego powodu nie będzie pieniędzy na pana emeryturę, na moją – może jeszcze trochę starczy. Trzeba uczciwie zmierzyć się z faktem, że po prostu nie ma takich pieniędzy dzisiaj w polskiej gospodarce, aby utrzymać dotychczasowy poziom świadczeń emerytalnych. Regularnie są zmniejszane poprzez chociażby zmianę algorytmu ich wypłacania. Jeżeli ktoś dziś zapewnia, że Konstytucja gwarantuje emerytury, to gwarantuje wyłącznie prawo, a nie sam fakt, że one faktycznie będą wypłacane albo że będą wypłacane na dotychczasowym poziomie. Można jeszcze przez moment finansować je, zwiększając dług publiczny, ale jest to głęboko niemoralne, aby obciążać jeszcze nienarodzone pokolenia kosztami dzisiejszej konsumpcji.

Dlaczego Pana zdaniem oszukują nas w tej kwestii? Komu może zależeć na tym, aby nie mówić o problemach, które mamy?

Jest to kwestia kwalifikacji moralnych.

Dlaczego?

Kwalifikacje moralne w polityce to wybór najlepszych rozwiązań, które pozwalają tworzyć obywatelom dobrobyt a nie składanie obietnic nie do zrealizowania, Można wygrać wybory uczciwie stawiając sprawę jak to zrobiła w zwycięskiej kampanii pani premier Margaret Thatcher obiecując pot, krew i łzy, a nie „gruszki na wierzbie”. Jest nie moralne obiecywanie bezpłatnego i nieograniczonego dostępu do służby zdrowia przy ograniczonych pieniądzach. Zawsze, w każdym państwie, nawet najbogatszym, są one ograniczone. Szerzy się zatem ciemnotę ekonomiczną i zachęca ludzi do wiary, że rząd jest w stanie zapewnić coś, co przede wszystkim powinno być przedmiotem troski każdego obywatela. Emerytura obywatelska to jedyne uczciwe rozwiązanie.

Z jakich powodów?

Wtedy, mając zapewnione minimalne bezpieczeństwo ekonomiczne, każdy prowadzi taką swoją aktywność w życiu, aby samodzielnie zapracować na wakacje pod palmami. Natomiast to, co gwarantuje rząd, to jest po prostu podstawa dla każdego obywatela, a reszta zależy już od własnej zaradności.

Na ile realne jest wprowadzenie tego pomysłu i jakie byłyby tego praktyczne konsekwencje zarówno dla biednych, jak i dla tych, którzy na tej reformie mieliby stracić? Czy byłoby to sprawiedliwe rozwiązanie?

Po pierwsze, trzeba powiedzieć, że w Polsce taki system już działa, gdyż jest to system dla sędziów, prokuratorów i wojskowych. Istotą jego funkcjonowania, podobnie jak w Nowej Zelandii, jest to, że nie ma on składek, jest finansowany w 100% z budżetu państwa, a emerytura w przeciwieństwie do Polski jest jednakowa dla wszystkich. W Polsce sędziowie dostają zróżnicowane emerytury, ale od ich wynagrodzeń nie są pobierane tak zwane składki ZUS-owskie, a emerytura jest finansowana wprost z budżetu. Jeżeli coś jest dobre w Polsce dla sędziego, to jest też dobre dla Jana Kowalskiego. Nawet Zakład Ubezpieczeń Społecznych proponuje emerytury obywatelskie, nazywając je emeryturami powszechnymi.

Dobrze, ale ile mogłaby wynieść taka emerytura?

Dzisiejsza demokracja jest w swojej istocie demokracją socjalną, która coraz mniej może rozdawać. Za chwilę to, co będzie mogła powszechnie jeszcze każdemu wypłacać, to będą emerytury obywatelskie. Ile emerytura wyniesie za lat ‘dziesiąt’ będzie zależało od możliwości finansowych, jakie wtedy będą. Emerytury obywatelskie powinny być wprowadzone w tym roku dla osób, które teraz wchodzą na rynek pracy. Przez kilkadziesiąt lat pracy można samodzielnie przygotować sobie własne zabezpieczenia. Do tego momentu i - jak cały czas widać - świadczenia emerytalne są i będą obniżane i spłaszczane. Proces wchodzenia w system emerytury obywatelskiej zaczął się wiele lat temu. Mało się o tym mówi, ale widać, że osoby o tych samych kwalifikacjach, o tych samych dochodach, które przeszły w jednym roku i dziesięć lat później, otrzymują już zupełnie inne świadczenia – oczywiście coraz niższe. Im gorzej wyglądać będą finanse publiczne, im większy będzie dług publiczny, tym bardziej zmiana stanie się koniecznością. Każdy powinien pamiętać, że najlepiej liczyć na samego siebie, a nie na rząd, ale tego w rządowych szkołach nie uczy się.

Dziękuję za rozmowę.