Chuck Norris, aktor znany na całym świecie, ma dość pobłażania islamskim ekstremistom. Napisał list do Baracka Obamy, w których wzywa do zdecydowanej zmiany polityki! List został napisany już kilka lat temu, ale warto go przypomnieć w kontekście dzisiejszych wydarzeń.  Tłumaczenie listu Norrisa opublikował na swojej stronie portal Chrzescijanin24.pl. 

A oto, jak Chuck Norris sprzeciwia się islamskiemu terroryzmowi:

„Szanowny Panie prezydencie Obama! 

Przede wszystkim, gratuluję Panu wygranej. Historyczne znaczenie Pana wygranej jest ważne i jest przejawem „amerykańskiego marzenia”. 

Nic dziwnego, że nasze polityczne poglądy nie są zgodne. Jestem zresztą w opozycji wobec większości Pańskiej polityki. Przyznaję jednak, że powinniśmy nauczyć się pracować razem, jeśli chcemy postawić nasz kraj na nogi. Po wyborach zadałem sobie pytanie: Jak mogę pracować dla naszego nowego prezydenta, by pomóc mu w polepszeniu Ameryki? I przyszła mi wówczas do głowy myśl. Pierwszym pytaniem, na które trzeba dać odpowiedź, jest: Jak będzie Pan pracował dla mnie? Jesteśmy przecież narodem Stanów Zjednoczonych i zatrudniamy Pana do pracy, czyż nie?  

Proponuję kilka sposobów, z których pomocą będzie Pan mógł zacząć zyskiwać szacunek tych, którzy są Panu przeciwni i pokazać, że Pana kampania, w której mówiło się o zjednoczeniu tego, co zostało rozdzielone, nie była jedynie pustą obietnicą daną po to, by znaleźć się na stanowisku. To, co mówię, oparte jest na treści zaprzysiężenia, które złoży Pan 20 stycznia: „Uroczyście przysięgam, że będę wiernie wypełniać obowiązki prezydenta Stanów Zjednoczonych i że zrobię wszystko, by strzec, bronić i ochraniać konstytucję Stanów Zjednoczonych”. Bez wątpienia, wymagania te nie będą jedynymi w ciągu tych lat, są jednak dobrym początkiem: 

- Proszę korzystać i odnosić się do konstytucji. Jeśli przysięga konstytucyjna (by „strzec, bronić i ochraniać”) jest podstawą Pańskiej pracy, to sądzę, że często będzie można od Pana usłyszeć, że właśnie to Pan czyni. Nie można konstytucji nie przestrzegać, nie stosować i nie bronić. Nadszedł czas, by prezydenci przestali w banalny sposób powtarzać prezydencką przysięgę, a później po wejściu do Białego Domu łamać jej zasady. Powinien Pan publicznie cytować konstytucję tak często, jak kaznodzieja cytuje Biblię w swoim kościele – przynajmniej raz w tygodniu. Jeśli poważnie potraktuje Pan tę przysięgę, to ograniczy Pan prawa rządu federalnego, zmniejszy podatki (dla wszystkich), będzie sprzyjać wolności religii i słowa (również na płaszczyźnie społecznej) i będzie Pan bronił naszego prawa do noszenia herbu. Naród i rząd amerykański utracił świadomość treści i roli konstytucji. Jeśli ma Pan ku temu wolę, to może Pan pomóc na nowo wykształcić i ustalić jej używanie.

- Proszę bronić amerykańskiego życia. W 1809 r. Thomas Jefferson napisał : „Niepokój o ludzkie życie i szczęście, a nie ich zniszczenie, jest pierwszym i jedynym słusznym celem dobrego rządu.” Są to mocne i mądre słowa. Oczywiście, rola ta została ustalona na samym początku tworzenia naszego narodu – w Deklaracji Niepodległości. Ochrona życia powinna być podstawą wszystkiego, co Pan robi, nawet Pana narodowej strategii obrony. Proszę nie pozwalać, by Pana duma, skłonność, osobiste uprzedzenia lub polityczne możliwości zagrażały bezpieczeństwu życia Amerykanów. Jako zarządca, powołany jest Pan do chronienia amerykańskiego życia. Szczerze mówiąc, jestem zdumiony, że człowiek taki, jak Pan, dążący do walki o prawa mniejszości, nie uświadamia sobie wartości ludzkiego życia w łonie. Prawo federalne nie powinno niszczyć jednego życia kosztem drugiego. Należy bronić obu tych istnień. Jako prezydent, jest Pan powołany do chronienia (a nie niszczenia) ludzkiego życia; to „pierwszy i jedyny słuszny cel dobrego rządu.”

- Proszę zarządzać bardziej z pozycji centrum. Jeśli będzie Pan prowadzić kraj drogą liberalną, to podejmie Pan ryzyko Billa Clintona, który objął stanowisko i natychmiast zaczął starać się złagodzić zakaz służby gejów w wojsku oraz rozszerzyć prawo do aborcji, co spowodowało tylko szybsze powstanie bardziej zrównoważonego i silnego kongresu republikańskiego w latach 90. Proszę nie lekceważyć siły konserwatywnych głosów, gdyż na nowo się ona odradza. Podczas wyborów zauważył Pan, że trzy stany zagłosowały w obronie małżeństwa w swojej konstytucji (Kalifornia, Arizona i Floryda).

Będziemy obserwować, kogo wybierze Pan do swojego gabinetu. Będziemy również przyglądać się tym, których wyznaczy Pan na kandydatów do Sądu Najwyższego. Wybory się zakończyły. Obietnice nie są już potrzebne. Podobnie słowa. Być może dobrze pracuje Pan w zespole, jednak tym razem nie ma członków kongresu, za którymi będzie Pan mógł się skryć. Jest Pan teraz sam – wszystkim Pan rządzi, a cały kraj będzie Pana obserwował. Ja sam również.  
 
Jeden z 300 milionów Pana szefów.

Chuck Norris

bjad/za: Chrzescijanin24.pl