W 2013 roku na Mszę chodziło jedynie 39,3 proc. wiernych. To pierwszy raz, gdy po 1980 roku wskaźnik ten spadł poniżej 40 proc. Zdaniem Pawła Lisickiego odchodzący wierni nie przyniosą Kościołowi żadnego pożytku. Publicysta uważa, że pogląd, w myśl którego w Kościele zostaną tylko „lepsi, bardziej zaangażowani” wierni to po prostu ucieczka od rzeczywistości, a wręcz częściowy faryzeizm.

„Kościół zawsze był też wspólnotą grzeszników, a nie tylko społecznością doskonałych. Im szerzej dociera nauka chrześcijańska, tym większy jej wpływ na kształtowanie sumień, tym większa szansa ratowania dusz, tym większy wpływ na prawo, na życie publiczne” – pisze Lisicki.

Kto mówi, że dzieje się dobrze, gdy w Kościele zostaje grupa bardzo świadomych wiernych, ogłasza według publicysty de facto „kapitulację religii”. Lisicki sprzeciwia się też wielu receptom przedstawionym w mediach na kryzys katolicyzmu.

 „Nie jest prawdą, że główną bolączką polskiego Kościoła jest zaangażowanie w politykę lub zbyt powolne dostosowanie się do oczekiwań liberalnej cywilizacji. Większość społeczności chrześcijańskich na Zachodzie dawno już straciła wpływ na politykę. Wspólnoty protestanckie w pełni niemal pogodziły się z rewolucją obyczajową, czego dowodem jest coraz częstsza akceptacja związków homoseksualnych, biskupi katoliccy ograniczają się zwykle do rytualnych sprzeciwów. A mimo tego skala dechrystianizacji i tempo, w jakim wierni odwracają się od chrześcijaństwa, są tam znacznie większe niż w Polsce” – zauważa publicysta.

Głównego powodu kryzysu katolicyzmu Lisicki upatruje gdzie indziej. Jego zdaniem jest nim „osłabienie religijnego przesłania chrześcijaństwa”.

„Chrześcijaństwo ginie wszędzie tam, gdzie zamiast Boga na pierwszym miejscu pojawiają się człowiek i jego roszczenia. Im więcej dostosowania, tym szybsze obumieranie. Może przetrwać, sądzę zatem, tylko Kościół, który przenosi człowieka z tego świata ku temu, co nieskończone, Kościół, który potrafi – przez oddawanie Mu należnej chwały – otwierać się na Boga. Inaczej za kilka lat Polska będzie przypominać Irlandię, Hiszpanię czy Belgię, kraje niegdyś katolickie” – kończy Lisicki.

pac/dorzeczy