Za kpinę z islamu lub jego proroka w Egipcie zostaje się aresztowanym, dom i majątek przepadają, a nieszczęśnik podlega „przymusowej emigracji” ze swego miasta. A potem może liczyć na pięcioletni wyrok.

Taka właśnie kara spotkała czterech koptyjskich chrześcijan, uczniów w wieku od 14 do 17 lat, i ich nauczyciela. Nowoczesność otarła się o średniowiecze, kiedy zgubiony telefon komórkowy odnalazł się w rękach sekciarskiego ulicznego bandyty, gotowego do wymierzenia sprawiedliwości właścicielowi telefonu w imię prawa szariatu.

Karta sim w telefonie zawierała nagranie 36-sekundowej parodii terrorystów z ISIS modlących się do Allaha. Z dala od domu, na wycieczce szkolnej, chłopcy użyli telefonu nauczyciela do nagrania śmiesznej scenki, kpiąc sobie z ISIS – ale nie z islamu. Nieszczęsny telefon został zgubiony albo ukradziony i słuch o nim zaginął na okrągły rok, po czym odnalazł się w rękach muzułmanów, którzy po obejrzeniu filmiku poczuli się obrażeni „bluźnierczym” nagraniem.

Egipski sąd nie wziął zupełnie pod uwagę brutalnego odwetu z rąk członków gangu, którego celem stały się domy i rodzinne biznesy, tylko postanowił zamknąć chłopców i ich nauczyciela w więzieniu. Tego samego dnia, kiedy muzułmanie przeprowadzali ataki w mieście, policja przyjęła zgłoszenie, a następnie aresztowała chłopców wraz z nauczycielem. Zanim chrześcijańscy bluźniercy zostali uznani za winnych, zmuszono ich do przeprosin. Miesiąc później, 27 maja 2015 r., chłopcy zostali zwolnieni za kaucją, jednak w lutym bieżącego roku skazano ich na 5 lat więzienia. Pozwolono im zapłacić po 200 funtów za tymczasowe odroczenie rozpoczęcia wykonywania kary, ponieważ byli nieobecni na ogłoszeniu wyroku.

Ten ostatni fakt okazał się punktem zwrotnym. Chłopcom groziło całkowite zniszczenie ich ostatnich lat wieku dojrzewania. Wkrótce mieli znaleźć się za kratkami, w celach z dżihadystami, być może nawet z członkami Bractwa Muzułmańskiego. Perspektywy były nieciekawe, ale na szczęście dzięki zakulisowym manewrom wszystko dobrze się skończyło.

Odważna dłoń, należąca z pewnością do osoby świadomej złożoności tego typu spraw, wyciągnięta została w stronę chłopców, tkwiących w egipskim piekle. Pomogła im zmierzyć się z przepisami bezpieczeństwa przy wyrabianiu paszportów i przedostać się przez granicę w kierunku Turcji (która jest w złych relacjach dyplomatycznych z Egiptem). Młodzi „przestępcy” stali się jaskrawym przykładem tyranii religijnej i „uchodźcami”, zgodnie z definicją ONZ. Obecnie są w Szwajcarii, która udzieliła im azylu z powodów religijnych. Po dotarciu na Zachód jeden z nich powiedział: „Nie daliśmy powodów do takiego traktowania; to wszystko to był żart, ale może teraz będziemy mieli szansę na lepsze życie”.

Egipskie władze są zaalarmowane reakcjami ludzi na całym świecie i negatywnym rozgłosem. Kraj, dzięki dzielnym egipskim mediom, zbombardowany został krytyką reżimu i sądownictwa. Dyskusje trwają. Są i tacy, którzy mówią, że chłopcy źle zrobili uciekając przed karą – lepiej dla nich byłoby okazać szacunek sądom, ojczyźnie i odsiedzieć swoje.

Cel Sisiego i Arabii Saudyjskiej jest jasny i znany od dziesięcioleci – Bliski Wschód ma być wolny od chrześcijan. Czy muzułmanom się to uda?

dam/euroislam.pl