Powoli zbliżamy się do końca roku liturgicznego, stąd w tekstach liturgii słowa pojawia się zachęta do refleksji nad życiem, do zrobienia podsumowania i udzielenia odpowiedzi na pytanie, co zyskaliśmy, a co utraciliśmy czy zmarnowaliśmy.

Księga Przysłów ukazuje ideał kobiety – jej zatroskanie o życie, o sprawy tego świata, ale nie tylko, także troskę o ubogich i potrzebujących, jej zdolność do patrzenia dalej i dostrzegania więcej przede wszystkich sercem. Kobieta staje się nie tylko ozdobą domu, ale gwarancją ciepła i miłości, a więc tego, co najważniejsze. Delikatność i subtelność, ciepło i troska, miłość i odpowiedzialność, zdolność niesienia pomocy, a także mądrość, która przejawia się Bożą bojaźnią – za to właśnie należy chwalić kobiety, a nie za piękno, które bywa zgubne, marne i kłamliwe.

Święty Paweł przestrzega przed podążaniem za złud ą i pozorami, przed ludzką kalkulacją, stawianiem pytań „gdzie?” i „kiedy?”. Dzień Pański przyjdzie nagle, niespodziewanie, dlatego nieistotne zdaje się pytanie „kiedy?”. Życie w Bogu – w świetle wiary, Bożej łaski – czyni człowieka zawsze i wszędzie przygotowanym, więc niczego i nikogo nie trzeba się lękać. Sen, przed którym ostrzega św. Paweł, to postawa braku czuwania, a nawet braku gotowości na spotkanie z Panem.

Kolejne pytanie – tym razem o talenty, czyli o to, co otrzymaliśmy, co zrobiliśmy lub robimy z darem od Boga. Nie wolno ciągle narzekać i tęsknić za tym, czego nie mamy i mieć nie będziemy! Na takim czekaniu i narzekaniu można stracić życie. To by była największa przegrana. Tutaj nie ma na co czekać, trzeba się wziąć do pracy, bo na pewno każdy z nas otrzymał tyle, ile potrzeba, co do tego nie można mieć wątpliwości. Słyszymy w tej Ewangelii, że talenty były rozdane „każdemu według jego zd olności”. Każdy otrzymał sprawiedliwie, tyle, ile był w stanie przyjąć, czyli każdemu zostało przyznane wszystko i najwięcej. Oczywiście otrzymanie talentów oznacza bardzo konkretne zadanie, z którym wiąże się ryzyko, ale ono zawsze wkalkulowane jest w wiarę. Najgorsza jest bierność, siedzenie z założonymi rękami. Często słyszę słowa: „Co ja mogę zrobić? Co mogę poradzić?”. Pojawiają się pytania: „Co z tym jednym talentem? Czy to rzeczywiście za mało? Czy ten talent, będący przejawem hojności Pana Boga, nic nie znaczy, więc należy go zakopać?”. Żadnego daru nie wolno zakopywać! To oznacza odrzucenie Bożego daru, odepchnięcie ręki Pana Boga wyciągniętej w moim kierunku. Czy mogę sobie na to pozwolić? Zdecydowanie nie! Bo zbyt wielka jest to strata, utrata wszystkiego, a przede wszystkim daru Boga. To największe bankructwo, a przy tym także dezercja, której wyrazem jest nieposłuszeństwo. Chroń nas, Panie, przed duchową ślepotą, która nie pozwala zobaczyć Twojej hojnej dobroci i miłości!

ks. Radosław Góralski