Szokujące dane przychodzą z Wielkiej Brytanii. Jak pokazują wyniki najnowszych badań, w ostatnich kilku latach bardzo wzrosła zachorowalność na choroby, co do których wydawało się, że więcej nie dotkną Europy.

Cholera, tyfus, czy dżuma - te choroby kiedyś dziesiątkowały całe społeczeństwa, dziś (przynajmniej na obszarze Starego Kontynentu) są tylko melodią przeszłości. Jak się okazuje, niestety nie do końca. W Wielkiej Brytanii w ostatnim okresie notuje się wzrost przypadków zachorowań na ww. choroby.

Jak widać, powyższe choroby nie zostały całkowicie opanowane, lecz jedynie uśpione, a co za tym idzie nie można wykluczyć wybuchu epidemii którejś z nich. 

O tym, że zarazki najbardziej śmiertelnych chorób w historii nie zostały jeszcze całkowicie wytępione, świadczą dane zebrane przez brytyjskie Ministerstwo Zdrowia. Okazuje się, że od 2011 r. na Wyspach odnotowano ponad 100 przypadków zakażeń przecinkowcem cholery, a od 2010 r. zarejestrowano blisko 1200 zachorowań na tyfus. Poza tym nieoficjalnie mówi się o tym, że w ostatnich 5 latach w brytyjskich szpitalach aż 10-krotnie podejrzewano u pacjentów zakażenie pałeczką dżumy, i choć żaden z tych przypadków nie został oficjalnie potwierdzony przez agencję Public Health England, to eksperci zalecili Brytyjczykom wzmożoną czujność. Pamiętajmy, że w średniowieczu dżuma zabiła 25 milionów ludzi.

Nie można wykluczyć, że do wzrostu zachorowalności na choroby zakaźne w znacznym stopniu przyczynił się narastający w Wielkiej Brytanii problem imigracji.

daug/polishexpress.co.uk