Chesterton o ... przekazach z zaświatów

Od pewnego czasu w prasie pojawia się sporo artykułów o duchach i spirytyzmie. (...) Warto byłoby skupić uwagę i zdrowy rozsądek nie na pytaniu, skąd naprawdę pochodzą przekazy od duchów ani dlaczego się pojawiają, tylko po prostu na samych przekazach. (...) Jeśli duchy z zaświatów, oszuści z tego świata albo demony nie wiadomo skąd głoszą nam nową religię, przyjrzyjmy się tej religii i oceńmy ją, jak na to zasługuje.

Oto, jak wygląda przekaz, zapisany ręką medium i pochodzący ponoć od ducha, co jest zresztą całkiem prawdopodobne:
Wy uważacie śmierć za gęstą, nieprzeniknioną mgłę, podczas gdy jest to zaledwie złocista mgiełka, przez którą łatwo przenika strzała wiary i która pokazuje, że życie nie tylko ma ciąg dalszy po śmierci, ale śmierć wcale nie przecina go na dwie części i nie przynosi większych zmian. Nie umiem wyrazić tego tak, jak bym pragnął. (...) Wasze życie jest pełne radości, ale musicie walczyć z niedoskonałością. Tutaj musimy walczyć tylko ze stagnacją. Nie istnieje zło, są tylko różne stopnie duchowego rozwoju. (...) Gdy ktoś tu przybywa, zło zostaje tak jakby z niego wyrwane, zostawiając puste miejsce w duszy. To puste miejsce stopniowo wypełnia się dobrem".

Zostawmy na boku kwestię, czy śmierć jest mgłą, mgiełką, wrotami, drzwiami czy może wyjściem ewakuacyjnym; tak czy owak, jest śmiercią i żadna metafora nic na to nie poradzi. Rozbawiło mnie jednak, że duch nie ma pewności, czy śmierć jest ważna, czy nie. (...) Najpierw stwierdza, że śmierć wcale nie przecina egzystencji na dwie części i nie przynosi większych zmian; a zaraz potem, z równie wielką swadą, oznajmia, że w chwili zgonu z naszego jestestwa zostaje wydarte całe nasze ludzkie zło. Lecz jeśli człowiek nagle w nadprzyrodzony sposób traci gdzieś ze trzy czwarte swego normalnego charakteru, to chyba można to uznać za "większą zmianę"? A jeśli śmierć nie istnieje i generalnie się nie liczy, czemu to potężne wyszarpnięcie odbywa się właśnie w chwili śmierci? (...) Katolik, który uważa, że dusza dźwiga brzemię grzechów, idąc do czyśćca, o wiele bardziej wierzy w ciągłość życia za grobem niż wyznawca spirytyzmu, który myśli, że śmierć, i tylko śmierć, w magiczny sposób przemienia każdego spośród żywych. (...)

Duch oznajmił, że zwierzęta są takie same jak ludzie. Na pytanie, czy wolno odbierać życie zwierzętom, wyjaśnił (...): "Nie da się odebrać ani zniszczyć życia. Życie jest absolutną siłą, która rządzi wszystkim. Nie może ustać. To niemożliwe". (...) Krótko mówiąc, można zabić kota, ponieważ nie można go zabić. Lecz jeśli ktoś zabije swego kota, opierając się na takim właśnie rozumowaniu, to równie dobrze może zabić swego wierzyciela. Wierzyciele też są nieśmiertelni (niewesoła to myśl) i też przechodzą przez złocistą mgiełkę (...), i całe zło (łącznie z chciwością) też zostaje z nich wyrwane, podczas gdy oni w ogóle nie zauważają, aby działo się coś szczególnego. (...)

Logicznie biorąc, oznacza to, że można do woli grzeszyć za życia, bo po śmierci nie będzie to żaden problem. Nie ma także nic złego w zabijaniu kotów ani wierzycieli. O ile cokolwiek wynika z tego mętnego przekazu, to właśnie to; więc jeśli naprawdę tak mówią duchy, nie życzę sobie z nimi żadnej dalszej znajomości.

G. K. Chesterton
Fragment eseju "Spirits" ze zbioru "The Uses of Diversity", 1921

Tłumaczenie: Jaga Rydzewska

"Nasz Dziennik", piątek, 26 sierpnia 2005 r.

cyt za: http://www.chesterton.fidelitas.pl/

oprac.MP