Niezły seans nienawiści urządzili sobie niedawno redaktor Eliza Michalik z aktorem Krzysztofem Pieczyńskim w programie Superstacji.

Znany aktor znalazł się w gronie sygnatariuszy listu wzywającego obywateli do wypowiedzenia posłuszeństwa władzy 13 grudnia. Pieczyński od pewnego czasu w coraz bardziej wymyślny sposób opluwa Kościół Katolicki. Aktor nie uważa się za osobę niewierzącą, zapewnia, że "Bóg jest dla niego wszystkim", nie potrzebuje jednak "fałszywych pośredników". Choć z wypowiedzi artysty wyłania się obraz Kościoła Katolickiego jako siedliska "ciemnoty i zabobonu", nie przeszkadza to Krzysztofowi Pieczyńskiemu opowiadać o "księżycowej sile" lub że poinformował "wyższe instancje duchowe" o tym, "co robi kościół na ziemi".

"(...)kler może być pewien, że otrzyma znaki, że to, co robi, skończy się. Jak już zapowiadałem: Watykan przestanie istnieć. Dziś to powtarzam. To, że we Włoszech zawaliły się kościoły, to mały znak. Niebawem pojawią się takie, których nie da się zlekceważyć. Wyższe siły duchowe tworzą nowego człowieka. Ten nowy człowiek będzie połączony ze swoim „Wyższym Ja”. W bliskiej przyszłości nie będzie religii. Czas religii trzeba zakończyć jak najszybciej! Zbudujemy lepszy świat!"- mówił aktor w rozmowie z tygodnikiem "Faktycznie". W sobotę z kolei aktor spotkał się z działaczami Komitetu Obrony Demokracji w Białymstoku i tam przekonywał, że Kościół należy rozwiązać, zaś papieża postawić przed sądem.
"Jeśli uda mi się rozwiązać sektę katolicką, to udam się w dalszą podróż, aby rozwiązać pozostałe religie."- zapowiedział Pieczyński. Trzeba przyznać, że niełatwe zadanie wyznaczył sobie artysta, ponieważ w historii było kilka osób znacznie potężniejszych od niego, którym nie udało się zniszczyć Kościoła, a ktoś potężniejszy również od nich stara się bezskutecznie od ponad dwóch tysięcy lat... Czy jeden aktor, nawet jeżeli weźmie ze sobą armię domorosłych ateistów z ostatniej klasy gimnazjum i dziennikarek pokroju pani Elizy Michalik, będzie w stanie tego dokonać?

Skoro jesteśmy już przy pani Elizie Michalik, to wróćmy do rozmowy w Superstacji.

"Dlaczego Kościół zamordował dziewięć milionów kobiet w polowaniu na czarownice?"- zapytał artysta, po czym szybko sam sobie odpowiedział: "Dlatego, że czarownica była artystyczną prowokacją dla Kościoła. Czarownica latała na miotle. Czarownica na miotle, to jest tak naprawdę falliczny podtekst. To jest prowokacja." Kto stał za tą prowokacją? Meduza...

"To jest coś innego niż to na co patrzysz - mówił z przejęciem. I ta prowokacja, to była prowokacja meduzy, która widzi na wskroś człowieka. Czyli czarownice widziały wskroś słabość mężczyzn, którzy przykryli się pod pozorami pobożności tak naprawdę ukryli swoją niekończącą się erekcję."- nabożnie wpatrzona w aktora prowadząca "Nie ma żartów" na tę wypowiedź zareagowała śmiechem. Przypominało to bardziej dialog dwójki nastolatków chichoczących na lekcji biologii poświęconej rozmnażaniu.

Bez wycieczek osobistych na temat stanu zdrowia psychicznego aktora, zadedykujemy jedynie encyklikę Jana Pawła II Fides et ratio. We wstępie dokumentu Papież Polak, wykształcony poliglota, który jednocześnie nie gardził czymś, co moglibyśmy nazwać, "prostą, wiejską pobożnością", pisze: "Wiara i rozum (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Sam Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania prawdy, którego ostatecznym celem jest poznanie Jego samego, aby człowiek — poznając Go i miłując — mógł dotrzeć także do pełnej prawdy o sobie". Niekoniecznie trzeba tej prawdy szukać w "księżycowej energii"...

ajk/poranny.pl, Facebook, wPolityce.pl, Youtube, Fronda.pl