Salezjanie z parafii św. Jana Bosko na gdańskiej Oruni zamierzają postawić pomnik „Ince” na przykościelnym skwerze, który miałby w przyszłości nosić imię bohaterskiej sanitariuszki.  Komitet budowy monumentu złożył już list intencyjny do władz Gdańska i czeka na decyzję. – Nie jesteśmy przeciw, ale czekamy na stosowny wniosek – mówi Antoni Pawlak, rzecznik ratusza.

Salezjanie zapowiadają, że wkrótce go złożą, bo chcą, by pomnik był gotowy na 28 sierpnia, rocznicę śmierci Siedzikówny. Sfinansują go ze zbiórek prywatnych.

O budowę pomnika sanitariuszki walczy też Fundacja Patria Mater. Zależy jej, by monument powstał w Białymstoku na skwerze między ul. Skłodowskiej, pl. Katyńskim oraz ulicami Świętojańską i Akademicką. Miałby przedstawiać sanitariuszkę w ostatnich chwilach jej życia, przed plutonem egzekucyjnym UB. Fundacja planuje, że pomnik powstanie w przyszłym roku, na 70. rocznicę śmierci bohaterki.

Danuta Siedzikówna „Inka" była łączniczką i sanitariuszką w wileńskiej brygadzie AK mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. Łupaszka. Została aresztowana w 1946 r. za współpracę z powojennym podziemiem niepodległościowym Zginęła, mając niespełna 18 lat. UB rozstrzelało ją 28 sierpnia 1946 r. i pogrzebało w bezimiennym grobie na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku. Mogiłę dopiero w 2014 r. odkrył IPN, a w tym roku potwierdzono tożsamość sanitariuszki. Jeszcze nie wiadomo, gdzie i kiedy odbędzie się ponowny pogrzeb „Inki". Rodzina chce, by spoczęła razem ze swoimi towarzyszami broni w Gdańsku lub na Łączce na Wojskowych Powązkach w Warszawie.

MT/rp.pl