Dzisiaj II niedziela Adwentu. W zwyczajnej formie rytu rzymskiego Kościół czyta fragment z Księgi proroka Barucha. „Złóż, Jeruzalem, szatę smutku i utrapienia swego, a przywdziej wspaniałe szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana. (…)Albowiem Bóg chce pokazać twoją wspaniałość wszystkiemu, co jest pod niebem. Podnieś się, Jeruzalem! Stań na miejscu wysokim, spojrzyj na wschód, zobacz twe dzieci, zgromadzone na słowo Świętego od wschodu słońca aż do zachodu, rozradowane, że Bóg o nich pamiętał” ( por. Ba 5, 1-9) Psalm responsoryjny( Ps 126) głosi miłosierdzie Boga, który mimo zdrad i upadków, nie opuszcza swojego ludu. „Gdy Pan odmienił los Syjonu, wydawało się nam, że śnimy. Usta nasze były pełne śmiechu, a język śpiewał z radości.” W Ewangelii słyszymy, że Pan Bóg poprzez proroka Jana Chrzciciela wkracza w życie swojego ludu w konkretnym miejscu i czasie- „Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny; za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni”( por. Łk 3, 1-6) Bóg chrześcijan nie jest Bogiem wymyślonym, nie jest jedynie bliżej nieokreśloną Siłą Wyższą. Bóg chrześcijan jest Bogiem bliskim, Bogiem, który interesuje się światem, który szanuje naszą wolność, ale równocześnie przychodzi do konkretnej historii życia każdego z nas, by ją przemienić i uświęcić. Nie musimy uciekać do pustelni by spotkać Boga. On wkracza w ludzką historię tu i teraz. Wkracza w życie szewca w jego zakładzie pracy, w życie matki, gdy ta gotuje obiad swoim dzieciom. On jest tym, który był, JEST i będzie. Tym, który przyszedł, przychodzi i przyjdzie. Jest Bogiem wkraczającym w historię.


W nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego rozlega się głos św. Pawła: „Albowiem Chrystus - mówię - stał się sługą obrzezanych, dla okazania wierności Boga i potwierdzenia przez to obietnic danych ojcom oraz po to, żeby poganie za okazane sobie miłosierdzie uwielbili Boga, jak napisano: Dlatego oddawać Ci będę cześć między poganami i śpiewać imieniu Twojemu. Znów mówi Pismo: Weselcie się, poganie, wraz z ludem Jego!”( por. Rz 15, 4- 13), a w antyfonie na Komunię śpiewamy: „ Powstań, Jeruzalem, a stań na miejscu wysokim i zobacz wesele, które ci przyjdzie od twego Boga”.


Oczekujemy świąt Bożego Narodzenia i przeżywamy Adwent. Nasze myśli kierujemy zarówno ku betlejemskiemu żłóbkowi, jak i ku powtórnemu przyjściu Pana Jezusa na Sąd Ostateczny. W czasie Adwentu powinniśmy uświadomić sobie, że zanim Słowo stało się Ciałem, na Jego przyjście oczekiwał cały naród izraelski. „Czy Ty jesteś tym, który miał przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”, pytają dziś na Mszy trydenckiej uczniowie Jana Chrzciciela. On jest tym. W Nim wypełniły się proroctwa Pisma. W czasie Adwentu trzeba nam, chrześcijanom, zwrócić się ku Staremu Testamentowi i przeczytać jeszcze raz słowa proroków mówiące o przyjściu Mesjasza. Trzeba nam jeszcze raz przenieść się w czasie i wyobrazić sobie lud, który czekał na Zbawiciela, a wtedy z wielką radością i świadomością łaski, może i ze łzami w oczach, zaśpiewamy w wigilijny wieczór: „Ach, witaj Zbawco z dawna żądany, /Cztery tysiące lat wyglądany /Na Ciebie króle, prorocy /Czekali, a Tyś tej nocy  Nam się objawił”.


Akurat tak się składa, że w dniu dzisiejszym nasi braci wyznający judaizm obchodzą święto Chanuki. Święto to jest wspomnieniem cudu, który wydarzył się po odzyskaniu świątyni jerozolimskiej wcześniej zajętej i sprofanowanej przez Antiocha, zgodnie z proroctwami spisanymi w Księdze Daniela. W Księgach Machabejskich znajdujemy podstawę święta: „Przez osiem dni obchodzili poświęcenie ołtarza, a przy tym pełni radości składali całopalenia, ofiary pojednania i uwielbienia. Fasadę świątyni ozdobili złotymi wieńcami i małymi tarczami, odbudowali bramy i pomieszczenia dla kapłanów i drzwi do nich pozakładali,a między ludem panowała bardzo wielka radość z tego powodu, że skończyła się hańba, którą sprowadzili poganie. Juda zaś, jego bracia i całe zgromadzenie Izraela postanowili, że uroczystość poświęcenia ołtarza będą z weselem i radością obchodzili z roku na rok przez osiem dni, począwszy od dnia dwudziestego piątego miesiąca Kislew.” ( 1 Mch 4, 56- 59)Drugi fragment mówi o poleceniu świętowania: „Mając obchodzić Oczyszczenie świątyni dwudziestego piątego Kislew, uważaliśmy, że trzeba wam o tym donieść, abyście wy także obchodzili Święto Namiotów i ognia [na pamiątkę tego], jak Nehemiasz odbudował świątynię i ołtarz, a potem złożył ofiary.”( 2 Mch 1, 18). Święto Chanuki jest również nazywane Świętem Świateł.


My, chrześcijanie, nie musimy obchodzić już tego święta. Naszą światłością jest Chrystus. Nie zaszkodzi nam jednak sięgnąć do tych wydarzeń, zwłaszcza, że podobne sprofanowanie tego, co święte na końcu czasów, zapowiada Chrystus, odwołując się do proroctwa Daniela.


Na kanwie dzisiejszych czytań, jak i faktu żydowskiego święta, moje myśli kierują się ku wyznawcom judaizmu. Czy nie zaniedbaliśmy jako chrześcijanie tego, co czynił sam Chrystus w drodze do Emaus? Czy są wśród nas dzisiaj ludzie zdolni do tego, by w spotkaniu z człowiekiem, który żyje w ciągłym Adwencie, czekając na pierwsze przyjście Chrystusa, „zacząwszy od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładać mu, co we wszystkich Pismach odnosi się do Chrystusa” ( por. Łk 24, 27)? Łatwo jest słusznie stwierdzać, że nasi bracia nie przyjęli Chrystusa, ale o wiele pożyteczniej jest ukazać im Go, zapowiedzianego przez proroków. Łatwo mówić o błędzie, ale znacznie lepiej z miłością i cierpliwością odkryć jego przyczynę i miejsce. Ukazać Go im tego, którego przyjście jako Światłość świata jest daleko większym cudem, niż ten z czasów machabejskich. Ukazać im, że kiedy czczą bohaterską Judytę, która odcięła głowę przywódcy Asyryjczyków, to widzą zapowiedź Tej, która zniszczyła głowę przywódcy wrogiego wojska- szatana- Maryję. Czy nie śpiewamy w Godzinkach ku czci Jej Niepokalanego Poczęcia( obchodzonego wczoraj)- „ O, mężna białogłowo, Judyt wojująca”? Tak możemy rozmawiać ze sobą, w pełni szacunku, wierząc, że Bóg pozwali im dostrzec w Piśmie Tego, którego śmierci i zmartwychwstania początkowo nie rozumieli nawet sami Jego uczniowie.


Kiedy Kościół zachęca nas do ponownego odkrycia Starego Testamentu, nie buntujmy się i nie podejrzewajmy w tym prób „judaizacji” chrześcijaństwa. Poznawszy Stary Testament, zrozumiemy lepiej naszą chrześcijańską wiarę, która nie jest doprawdy niczym innym, jak wypełnieniem judaizmu, jak spełnieniem obietnicy, którą Bóg złożył Abrahamowi. Nasi bracia nie tak wyobrażali sobie Mesjasza i dlatego Go odrzucili. Chcieli króla Izraela, doczesnego władcę, aby spełniły się przepowiednie Pisma o wywyższeniu Syjonu. Nie zauważyli jednak, że w Chrystusie rzeczywiście spełniają się słowa Izajasza: „Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pańskiej stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: "Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską do świątyni Boga Jakubowego! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pańskie - z Jeruzalem” ( Iz 2, 2-3). O wiele większą chwałę dał Bóg Waszemu narodowi, bracia, zakładając swój Kościół, nową wspólnotę Przymierza, niż gdybyście byli doczesnymi władcami ziemi. Bóg sprawił, że „kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm”, jak powiedział Jan Paweł II. I zdanie to znaczy, że każdy kto staje się chrześcijaninem przyjmuje, że jedynym Bogiem jest ten Bóg, który objawił się Abrahamowi, bo Ten Bóg dochował swojej obietnicy i przez Swojego Syna, według ciała potomka Dawida, odkupił świat. Kiedy chrześcijan mówi „Mesjasz”, wyznaje jednocześnie, że do dnia przyjścia Chrystusa, to Izrael przechowywał Objawienie Boże. To w Chrystusie wypełniły się proroctwa i w Chrystusie Jezusie Izrael został naprawdę wywyższony. Zobaczcie to, bracia!


Kiedy Jan Paweł II mówił, że nie chodzi nam o wyrzeczenie się żydowskiej tożsamości przez wyznawców judaizmu, nie miał na myśli, że nie ma potrzeby, by uznali oni w Jezusie Mesjasza, lecz że tak naprawdę, nie jest niczym złym, że będą w ten szczególnie hebrajski sposób widzieć zbawienie dokonane w Jezusie. Aby zrozumieć, o co chodzi, polecam zarówno chrześcijanom, jak i Żydom, przeczytać książkę „Jezus z Nazaretu” Romana Brandstaettera. Obrzędy Starego Przymierza nie są już konieczne do zbawienia, a zgodnie z dekretem Soboru Jerozolimskiego, nawróceni z pogaństwa, nie muszą ich praktykować. Niemniej Jezus „nie przyszedł znieść Prawa, ale je wypełnić” ( por. Mt 5, 17) i patrząc na starotestamentalne święta i obrzędy, możemy jeszcze głębiej uświadomić sobie łaskę, jaką Bóg wyświadczył nam, niegdyś poganom, dochowując wierności swojemu Przymierzu z Abrahamem. Dzięki spojrzeniu na te obrzędy z otwartym sercem i postawą szukania Prawdy, nasi bracia, będą mogli, wsparci chrześcijańskim wyjaśnieniem, odkryć jak Roman Brandstaetter, że ich Adwent również się już zakończył. Tego dnia, razem będziemy patrzeć z tęsknotą już tylko ku Paruzji… I oto dzisiaj się módlmy. Oto też chyba chodziło Soborowi Watykańskiemu II. Niech światło chanukowej lampy, wskaże Wam Światłość Świata narodzoną ponad 2 tysiące lat temu w Betlejem, Tego, który zapowiedział zburzenie jerozolimskiej świątyni, bo utworzył nową, będącą większą chwałą dla Izraela niż pierwsza! „Złóż, Jeruzalem, szatę smutku…!”


Monika Chomątowska