Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Pisze Pan na wei.org.pl, że najpierw zaprzestaliśmy hodowli gęsi na wątróbki, bo podpuścili nas do tego Węgrzy i Francuzi, a teraz zlikwidujemy nasz przemysł futrzarski. Dlaczego jako kraj będący liderem w wielu dziedzinach, wciąż tracimy swoje silne pozycje?

Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców: Piszę o tym, bo to są fakty, i była to wyjątkowo bezczelna akcja francusko-węgierska. Oni do końca nas podpuszczali. To miało być [rezygnacja z tuczu gęsi na wątróbki] w tych trzech krajach - w Polsce, na Węgrzech i we Francji -  wprowadzone jednocześnie. Dzień wcześniej jedni i drudzy się wycofali w sposób bezczelny i prosty, a  my - jak frajerzy - zrobiliśmy to sami. Widać było, że są na taką sytuację przygotowani i po prostu przejęli nasze rynki. Nie była to operacja w stylu ''sophisticated'' z użyciem narzędzi chirurgicznych, tylko z użyciem bejsbola, powiedziałbym, bez żadnej ''gry wstępnej''.

Potem była kolejna akcja - tym razem z ubojem rytualnym, którego w Polsce również zakazano. Byliśmy liderem w dostawach mięsa halal, choć dostarczaliśmy też i mięso z uboju koszernego, ale to jest dużo mniejszy rynek. W dostawach mięsa halal wypieraliśmy nawet Francuzów z rynków frankojęzycznych - Polska była niekwestionowanym liderem. Te dwa pierwsze wybryki  [zakaz tuczu gęsi i zakaz uboju rytualnego - red] odbyły się za czasów rządów PO-PSL, ale również przy wsparciu części posłów PiS. W efekcie wyeliminowano polskich producentów.

Czyli daliśmy się w obydwu tych branżach wyprowadzić w pole? A co ze zwierzętami futerkowymi -Polska zaprzestanie ich hodowli?

Teraz mamy kwestię zakazu chowu zwierząt futerkowych, więc warto uświadamiać ludzi, że takie działania w Polsce są po prostu infantylne, szkodzą gospodarce, a inni to będą robić i tak, tyle, że odbędzie się to naszym kosztem, kosztem polskiej gospodarki. Jeśli nawet nie była to inspiracja zagraniczna - bo nie była, to duńscy czy niemieccy producenci zwierząt futerkowych tylko zacierają ręce - to jest wielosetmilionowy rynek i te pieniądze przejmą w prosty sposób tamci hodowcy. Ja rozumiem, że jedna czy druga osoba ma w tym zakresie jakieś przekonania czy upodobania, natomiast to wygląda trochę podobnie jak z tzw. globalnym ociepleniem czy emisją CO2 - to, czego Europa nie wyemituje, to wyemitują Chiny i skala się wyrówna.

Jedyna ''korzyść'', jaką z tego odniesiemy, to pozbawianie kilkudziesięciu tysięcy ludzi pracy, Polskę dochodów, a i tak będzie to robił ktoś inny - głównie Niemcy i Duńczycy, bo to jest dla nich najbardziej korzystne. Po raz kolejny potwierdza się taka prawidłowość, jak w przypadku polskich firm transportowych - Polacy bez kapitału, bez doświadczenia, bez know-how, w ciągu 20 lat opanowują rynek przewozów towarów w Europie, no więc robi im się regulację.

Praktycznie w Niemczech i we Francji polscy przewoźnicy i tak nie mogą już jeździć, więc kwestia ''pracowników delegowanych'' jest już bez znaczenia. Dzieje się podobnie, jak z zakazem uboju - tak i w przypadku zakazu hodowli zwierząt futerkowych - wszędzie, gdzie jesteśmy liderem, są nam podcinane skrzydła. Jeśli będzie tak w dalszym ciągu, to może polski rząd weźmie się za nabiał, bo jeśli chodzi o przetwórstwa mleczarskie - przodujemy w Europie, więc może ta gałąź przemysłu jako następna pójdzie teraz pod regulacje?

Jakie w tym przypadku można by wymyślić nowe normy?

Np. że krowa musi mieszkać na 50 m2, mieć jaccuzi i osobistego wyczesywacza sierści - no i mamy przemysł mleczarski ''z głowy''. Żarty żartami, ale nie wiadomo, jakie pomysły mogą się jeszcze pojawić.  Wydaje mi się, że wiele krajów mogłoby to chętnie podchwycić…

Czyli poprawna politycznie ''proekologia'' i wynoszenie życia zwierząt jako wyższej wartości niż potrzeby ludzi powoduje, że wyzbywamy się naszych tradycyjnych działów gospodarki, a inni je przejmują?

I to jest obłęd. Zamieściłem wpis na ten temat na FB  i mam tam ciekawą reakcję - jakiś osobnik pisze ''nadal ich nienawidzę, ale to mi się podoba''.

Korzyść polityczna z tego jest żadna, bo ani jednego lewackiego wyborcy nie przeciągną, oni będą ich dalej nienawidzić, jeszcze bardziej może niż dotychczas. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale pojawiają się argumenty ''z grubej rury'' i ciężko z tym nawet dyskutować. Przecież to [hodowla zwierząt na futra - red.] dzieje się w Polsce od wieków.

Myślistwo też było w Polsce od wieków i choć namnożyło się 20 000 łosi, nadal jest walka, żeby były pod ścisłą ochroną, jak przez ostatnie 16 lat - co Pan o tym sądzi?

To też jest kompletny absurd, a ci ludzie to jest ''przyroda z warszawskiego bloku''. Wiem dokładnie jak to wygląda - mieszkam na wsi i wiem, co one [łosie- red.] mogą wyczyniać. Więc to, co się dzieje teraz z łosiami, to jest paranoja absolutna.

Było powszechnie wiadomo o pladze lisów, dzików, bobrów - teraz już nie tylko w lasach ale i na drogach królują łosie a lobby tzw. ekologów chce nadal utrzymania memorandum na odstrzał tego gatunku. Czy Pana zdaniem np. drzewa zjedzone przez korniki też mają zostać nietknięte?

Wszystkie tego typu sprawy wpadają w pewnym momencie w tryby polityki. W Polsce na 5 lub 6 miliardów drzew wycięto 1mln 400 tys. i robi się z tego jakąś wielką histerię. Jest też kwestia Puszczy Białowieskiej, ale trzeba to powiedzieć wyraźnie jest Puszcza Białowieska-rezerwat i Puszcza Białowieska- las, zwykły las, taki, jak każdy inny.

W rezerwacie nikt nic nie robi, natomiast w lesie powinna być prowadzona normalna gospodarka leśna. My ulegamy jakiemuś szaleństwu i grupie szaleńców.

Ale czy  ci szaleńcy nie są odpowiednio wyposażeni - w odpowiednie argumenty, odpowiednią demagogię i odpowiednie pieniądze?

Co do pieniędzy, nie ma dowodów, kto to finansuje i kto za tym stoi, natomiast nie ma najmniejszych co do tego, kto finansował ''przemysł CO2'' - to wszyscy producenci urządzeń dla proekologicznych, i jest to udowodnione ponad wszelką wątpliwość. Ktoś świetnie na tej ekologii zarabiał.

A konkretnie - jacy to byli producenci?

Byli to producenci różnego typu urządzeń na kominy, filtrów, elektrowni dostarczających tej tzw. zielonej energii itd.

Czyli jako gospodarka jesteśmy czasem zbyt pochopni w decyzjach, czy raczej słodko- naiwni?

Tak to wygląda i to jest właśnie słodka naiwność. A gdy przychodzi do głosowań w Brukseli, popierający nasze stanowisko nagle się wycofują, orientując się, że nikt inny poza nimi go nie popiera i nagle zostajemy sami, jak ten Himilsbach. W sprawie gęsi tak bardzo nas wspierali, podtrzymywali stanowisko że wspólnie, razem i solidarnie nie będziemy męczyć gęsi, a tak naprawdę mieli przygotowany plan przejęcia naszych rynków i przejęli je natychmiast, gdy u nas wszedł ten zakaz.

Dziękuję za rozmowę.