Post jest wołaniem do Boga w sytuacjach, w których nie wiemy co robić. Chroni nas przed biernością i zniechęceniem. Może być wyrazem współczucia wobec kogoś komu nie wiemy jak pomóc. W poście należy zachować umiar. Pościć należy tak aby nie zaszkodzić swojemu zdrowiu. Jeżeli decyduję się na post muszę zachować zdrowy rozsądek. To nie forma postu, ilość odmówionych sobie posiłków, decyduje o jego owocności, ale pokora. Warto skorzystać z mądrości wspólnot zakonnych, w których żeby nie przekroczyć sensownej miary postu, należy w posłuszeństwie ustalić jego formę i czas trwania ze spowiednikiem, albo kierownikiem duchowym.
 

Odwiedzając jednego z narkomanów w szpitalu na detoksykacji mogłem przekonać się ile trzeba mieć samozaparcia, żeby odtruć organizm zatruty narkotykami. Odtruciu towarzyszy cierpienie fizycznie i psychicznie, ale tylko w ten sposób można oczyścić organizm i rozpocząć dalsze leczenie z uzależnienia. Odstawienie narkotyków jest bolesne jednak pozwala odtruć zatrute toksynami ciało.

Odtrucie serca

Dzisiejsza Ewangelia mówi o wypędzeniu przekupniów ze świątyni. Możemy w niej zobaczyć starą praktykę postu, którą duchowość chrześcijańska polecała jako środek służący do „odtrucia” serca ze zła. Jesteśmy świątynią, w której chce mieszkać i mówić do nas Bóg. Mistrz Eckhart przyrównując naszą duszę do świątyni mówi, e jeżeli świątynia duszy jest pełna obcych gości, jeżeli przemawia w niej ktoś inny oprócz Jezusa, On musi milczeć, tak jakby nie był u siebie.

Post jest sposobem wyrzucanie „obcych gości” z naszej duszy. Dzięki niemu możemy usłyszeć czyste brzmienie naszych myśli i naszego serca. Post sprawia, że nasza modlitwa staje się prostsza, pokorniejsza i bardziej żarliwa. Dzięki niemu możemy powyrzucać z nas to wszystko co zakłóca naszą intymność z Bogiem, co sprawia, że w naszym sercu odbywa się targowisko myśli i żywiołów.

Lifting postu

Dla wielu post jest czymś archaicznym, staroświeckim, dziwnym. Post kojarzy się ciemnogrodem, z zacofaniem, z czymś co ogranicza człowieka nie pozwalając rozwijać jego wrażliwości i pasji. Czasami staramy się przeprowadzić „lifting” postu, dowodząc jego dobroczynnych skutków dla naszego zdrowia i niezbilansowanej diety. Post jest dobry jeżeli chcemy być „fit”. Jest pożyteczny jeżeli chcemy odtruć nasz organizm z toksyn. Warto pościć gdyż będziemy się lepiej czuli, wzmocnimy poczucie swojej wartości, osiągniemy równowagę psychiczną.

W duchowości te i podobne próby dowodzenia walorów postu nie mają żadnego znaczenia. Post naprawdę jest tematem archaicznym, tak jak pełen archaicznych nawyków i wad jest w nas „stary człowiek”. Jednym z błogosławionych uczuć jakie mogą pojawić się w czasie postu jest irytacja na siebie i innych. Brzydki zapach z ust, który trzeba neutralizować szczoteczką i pasta do zębów, przypomina nam, że wbrew temu co nam się czasami wydaje, nie jesteśmy jeszcze aniołami. Jesteśmy biednymi ludźmi, których ogranicza aż tak wiele.

Przestań mnie irytować!

Odmówiony sobie posiłek, może sprawić, że odkryjemy w sobie warczącego na innych wilka, chociaż do tej pory wydawało się nam, że jesteśmy spokojni i opanowani. Różne ograniczenia, gorsze samopoczucie, złe emocje są irytującymi, ale też błogosławionymi odkryciami naszego postu. Odkrycia te są bardzo cenne, gdyż wyzwalają nas z iluzji o nas samych. Nagle odkrywamy, że nasze samopoczucie zależy od takich drobiazgów jak chleb i woda. Nasze rozdrażnienie może spowodować to, że nie wypiliśmy naszej ulubionej porannej kawy. Są to błogosławione odkrycia, są to pierwsze „skarby” odkryte w czasie postu, które mogą zrodzić w nas większą pokorę. Dzięki tej upokarzającej prawdzie o nas samych dokonuje się nasz duchowy wzrost. Stajemy się jak ziarno, które gnijąc wypuszcza nowe pędy.

Jest to czas, w którym duchowo stajemy się zdrowsi. Obumierają w nas „robaki zła”.

Św. Bazyli Wielki pisze o tym umieraniu w nas wad w sposób medyczny i bardzo obrazowy: „Głupią jest rzeczą nie cieszyć się zdrowiem duszy, lecz smucić się zmianą pokarmów i budzić pozór, że więcej cenimy przyjemność brzucha, niż troskę o duszę. Do brzucha bowiem wnosi przyjemność nasycenie, a post przynosi korzyść duszy. Wesel się, że ci lekarz dał lekarstwo na zniszczenie grzechu. Jak bowiem robaki, mnożące się we wnętrznościach dzieci, usuwa się za pomocą pewnych bardzo ostrych środków, tak grzech, kryjący się w głębinie, zabija w duszy wchodzący post (…)”.

Duchowy detoks

Post pozwala nam odkryć prawdę o nas samych, którą często przed sobą ukrywamy, gdyż trudno nam przyznać się, że ograniczają nas aż tak błahe rzeczy jak picie i jedzenie. Jest on też czasem detoksykacji, odtrucia nas z toksyn zła.

Założyciel wspólnot Mężczyzn Świętego Józefa Donald Turbitt, komentując Ewangelię, w której Jezus mówi o rodzaju złych duchów, które wyrzuca się modlitwą i postem (Mt 17, 21), powiedział, że „Jeśli chcesz otrzymać coś od Boga, proś Go. Jeśli chcesz coś odebrać diabłu, pość”. Post jest najlepszym sposobem, aby odebrać diabłu to co on zagarnął. Wobec sytuacji, w których zło triumfuje, które spotykają nas i tych, którym chcielibyśmy pomoc, zamiast wpadać w zniechęcenie warto rozpocząć post.

Dyskretne umartwienie

Pamiętać też należy, że musi być on dyskretny. „Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6. 17-18). W poście nie chodzi o jakiś wyczyn i spektakl, ale o prostotę i pokorę przed Bogiem i dlatego jest on czymś bardzo osobistym. Kiedy będziemy pościć, żeby „odebrać coś diabłu”, może zdarzyć się, że w trakcie postu, albo tuż po nim, będą dziać się dziwne rzeczy, które będą uderzać w nasze emocje. Możemy wówczas doświadczyć niespodziewanych przeciwności lub czyjejś niecierpliwości, gniewu, złości. Będzie to znak, że nasz post jest owocny. Uderzył on w demona, który próbuje się mścić.

Post jest wołaniem do Boga w sytuacjach, w których nie wiemy co robić. Chroni nas przed biernością i zniechęceniem. Może być wyrazem współczucia wobec kogoś komu nie wiemy jak pomóc.

Miłosierdzie

Kiedyś odprawiałem Mszę św. u sióstr z jednego ze zgromadzeń zakonnych. Tego dnia na Mszy modliliśmy się za siostrę, która po ślubach wieczystych odeszła ze zgromadzenia. Siostra ta mieszkała w innym domu. Po Mszy św. dowiedziałem się, że w zgromadzeniu tych sióstr jest zwyczaj, że kiedy jakaś siostra po ślubach wieczystych odchodzi, każda z sióstr w jej intencji podejmuje dzień postu ścisłego. Piękny przykład powierzania Pany Bogu tych wobec, których jesteśmy bezradni i piękne świadectwo miłości. Gdyby we wszystkich zakonach i parafiach, po odejściu księży z kapłaństwa, podejmowano by post, na pewni takich przypadków byłoby mniej.

Post był w Kościele nierozerwalnie związany z miłosierdziem. Już w jednym z pierwszych pism chrześcijańskich „Pasterzu” Hermasa, które powstało około 150 roku zaleca się, aby obliczyć ile zaoszczędziło się poszcząc. Zaoszczędzone pieniądz służyły na jałmużną tym, którym się źle powodziło. Udzielona jałmużna wracała jako błogosławieństwo i modlitwa żebraka do tego, który dzięki postowi mógł jej udzielić.

Umiar

W poście należy zachować umiar. Pościć należy tak aby nie zaszkodzić swojemu zdrowiu. Jeżeli decyduję się na post muszę zachować zdrowy rozsądek. To nie forma postu, ilość odmówionych sobie posiłków, decyduje o jego owocności, ale pokora. Warto skorzystać z mądrości wspólnot zakonnych, w których żeby nie przekroczyć sensownej miary postu, należy w posłuszeństwie ustalić jego formę i czas trwania ze spowiednikiem, albo kierownikiem duchowym.

Post nie jest czymś miłym, łatwym i przyjemnym. Nie jest po to żeby kręcić się wokół siebie wzmacniając swój egocentryzm i nieprawdziwe poczucie wyjątkowości. Wręcz przeciwnie, może pomóc mi dostrzec moje ograniczenia i wady. Może uwolnić mnie od nich, sprawić, że moja modlitwa będzie bardziej żarliwa, może w końcu być sposobem pomocy innym w ich biedach i zniewoleniach.

„ I gdyby wszyscy brali post za doradcę w postępowaniu, nicby nie stało na przeszkodzie, aby głęboki pokój panował na całej ziemi, bo by ani ludy nie powstały jedne przeciw drugim, ani wojska by się nie ścierały z sobą. Nie kuto by broni pod panowaniem postu, nie zbierano by sądów; nikt by nie zamieszkiwał więzień i w ogóle pustynie nie miałyby rozbójników, miasta donosicieli, morza korsarzy. Gdyby wszyscy byli uczniami postu, nie słyszanoby zupełnie jak powiada Job głosu wyciągacza podatków, a życie nasze nie byłoby tak pełne jęków i smutków, gdyby nim rządził post. Jawną jest bowiem rzeczą, że każdego nauczyłby wstrzemięźliwości nie tylko w jedzeniu, lecz także w chciwości i oszustwie, i zupełnego unikania i strzeżenia się wszelkiej złości. A gdyby to usunięto, nicby nam nie przeszkadzało pędzić życie w głębokim pokoju i bezkłopotliwości duszy.” (św. Bazyli Wielki)

o. Cezary Jenta OP

mod/hermanice.dominikanie.pl