Portal Fronda.pl: Po śmierci Jana Kulczyka mnożą się teorie spiskowe. Dwie są szczególnie często podnoszone. Jedna zakłada, że Kulczyk miałby zostać zamordowany przez służby specjalne w związku z aferą taśmową. Według drugiej biznesmena zabić mieliby Rosjanie wobec jego  niekorzystnego dla Moskwy zaangażowania w sektorze energetycznym.

Cezary Gmyz: Komentując śmierć Jana Kulczyka na Twitterze napisałem: „Powikłania po operacjach się zdarzają. Zwłaszcza po operacjach służb specjalnych”. Muszę od razu zaznaczyć, że nie badając całej sprawy nie mogę powiedzieć, bym miał jakiekolwiek dowody świadczące o tym, że nie była to śmierć naturalna. Uciekając natomiast od spekulacji i teorii spiskowych przyznaję, że bardzo wątpię, by bezpośrednią przyczyną śmierci Jana Kulczyka miała być afera taśmowa.

Jak dotąd liczne rozmowy Jana Kulczyka z przedstawicielami rządu, między innymi Donaldem Tuskiem, Pawłem Grasiem, Janem Krzysztofem Bieleckim czy szefem NIK Krzysztofem Kwiatkowskim, nie ujrzały światła dziennego. Wiemy, co prawda co nieco o zawartości tych taśm na podstawie zeznań, które znalazły się w ujawnionych przez Zbigniewa Stonogę aktach postępowania w sprawie afery podsłuchowej przeciwko Markowi Falencie i innym.

Gdybym zastanawiał się jednak, czy Jan Kulczyk stanowił dla kogoś zagrożenie – i to zagrożenie śmiertelne – to odpowiedź na to musi być jednoznacznie twierdząca po analizie ujawnionych akt.

I tak dochodzimy do Rosji.

Inwestycja, którą planował Jan Kulczyk, jak wynika z naszej wiedzy pochodzącej z tych materiałów, była zagrożeniem dla strategicznych interesów Rosji. Chodzi tu mianowicie o postulat odbudowy łącznika energetycznego między Polską a Ukrainą, który miałby zapewnić Ukrainie pieniądze na zakup gazu z Rosji i innych kierunków. Był to pomysł zdecydowanie obliczony wzmocnienie Ukrainy, a osłabienie Rosji. Co więcej Jan Kulczyk chciał być głównym dostawcą gazu z Kataru do gazoportu powstajacego w Świnoujściu. Również to stanowiłoby zagrożenie dla interesów rosyjskich. Jan Kulczyk skupił po nieżyjącym już Aleksandrze Gudzowatym prawa do budowy łącznika gazowego, połączenia Bernau-Szczecin. To zapewniłoby zaopatrywanie Niemiec – przynajmniej Niemiec wschodnich – w gaz, który byłby składowany w gazoporcie. Jeśli nie stawiałoby to wręcz pod znakiem zapytania ekonomicznego sens ukończenia Nord Streamu, czyli tak zwanego Gazociągu Północnego, to pewno ograniczałoby jego efektywność ekonomiczną.

Moim zdaniem więc pomysły Jana Kulczyka stanowiły ewidentne zagrożenie dla strategicznych interesów rosyjskich. Może wydawać się to dziwne, jeśli przypomnimy sobie o jego kontaktach z Władimirem Ałganowem i próbie sprzedaży Rafinerii Gdańskiej Rosjanom. Być może Kulczyk po prostu zmienił sojusz.

Podnosi się też, jakoby Kulczyk miał zostać zamordowany w geście zemsty za ujawnienie swojego spotkania z Ałganowem, o czym miałoby świadczyć miejsce jego śmierci, Wiedeń.

Ja sam przedstawiam się jako wielbiciel teorii spiskowych, ale by głosić takie teorie głosić,  trzeba mieć pewnego rodzaju podstawy. Kulczyk bardzo często bywał w Wiedniu, bo austriacka stolica jest siedzibą Fundacji Kulczyków. Bez przerwy operował w obszarze niemieckojęzycznym, a zwłaszcza w Austrii, która od dawna jest nazywana stolicą szpiegów. Wątpię, by spotkanie z Ałganowem miało być przyczyną jego śmierci. Upłynęło ponad dziesięć lat i można byłoby zrobić już znacznie wcześniej. 

Rozm. Paweł Chmielewski