Były prezydent Lech Wałęsa brnie w zaparte i dalej próbuje oczyszczać się z zarzutów o współpracę z komunistycznym aparatem bezpieki. Twierdzi, że jest niewinny niczym anioł Boży, a tylko złe i piekielne siły uosobione przez Cenckiewicza próbują zwalić go z piedestału, korzystając, naturalnie, z instrumentarium nikczemnie przygotowanego przez Kiszczaka...

"Jeszcze raz oświadczam wobec Polski i Świata, nigdy nie współpracowałem ze służbami PRL i nigdy nie byłem po stronie komunistycznej. Walczyłem o zmianę systemu od zawsze, najlepiej jak potrafiłem i na ile wystarczało mi sił, mądrości i odwagi" - pisze Wałęsa na swoim facebookowym profilu. 

"W 1970 r stałem na czele grudniowych, przegranych wtedy strajków. Po tych strajkach komuniści zaczęli w sposób zorganizowany walczyć ze mną. Po gruntownym sprawdzeniu mnie i całej rodziny , po przesłuchaniu materiałów z różnych podsłuchów z miejsca pracy i zamieszkania, wybrano wariant niszczenia mojego autorytetu przez rzucanie pomówień i podejrzeń. Chodziło o to by zohydzić mnie w społeczeństwie i zabrać uznanie i poparcie narodu.

Pewne elementy z podsłuchów, wykorzystywane w tamtych czasie przez SB na przesłuchaniach , spowodowały że zaczęliśmy się wzajemnie podejrzewać o zdradę . Te podejrzenia rozbiły naszą jedność i trwają do dziś. Po sierpniu 1980 r kontynuowano te metody walki ze mną a nawet wzmocniono ,dostarczając podrabiane materiały przeciw mnie internowanej p. Walentynowicz, czy Komitetowi Noblowskiemu. O podrabianiu materiałów informował wielokrotnie IPN i sprawcy do tego się przyznali" - dodaje.

"Nie mogłem wtedy przypuszczać, że bracia Kaczyńscy przejmą od Kiszczaka te metody walki i te podrobione materiały i w przyszłości, w wolnej już Polsce , staną przeciw mnie. Próbowano wmawiać ludziom, że znaleziono nowe dokumenty w Polskim Sejmie potem, że znaleziono w Niemczech, potem w Czechach.

Nie udało się. Sięgnięto zatem po makabryczne, niemoralne metody, do Kiszczaka i Kiszczakowej dając im wiarę. U Kiszczaków mogło być nie więcej jak 15 stron dobrze podrobionych kartek, resztę, w mojej opinii, Cenckiewicz i jego grupa, zebrał z teczek TW stoczniowców, których było wtedy w pobliżu mnie sześciu, np. Jagielskiego i to z ich teczek podłożono materiały p. Kiszczakowej uznając je i wmawiając opinii publicznej za znalezione dowody, mające świadczyć o mojej współpracy" - stwierdza.

"To jest zbrodnia polityczna, to jest kryminał p. Cenckiewicz ,wnuku UB-Eka. W wolnej demokratycznej Polsce za to odpowiecie. Lech Wałęsa" - kończy groźbą.

mod/facebook