Dyrektor Wojskowego Biura Historycznego, prof. Sławomir Cenckiewicz odniósł się do odnalezionych przez polskich dziennikarzy dokumentów Czesława Kiszczaka. Część archiwów, które znaleziono w  W Hoover Institution Library & Archives w Stanford, była dotychczas nieznana. Mowa m.in. o liście Kiszczaka do ówczesnego prezydenta, Lecha Wałęsy z 1993 r. 

"Mamy kolejne potwierdzenie, że Wałęsa był agentem Służby Bezpieczeństwa i że ta sprawa stała się tajemnicą stanu całego systemu IIIRP. Bardzo ważnym strażnikiem tej niepamięci był Czesław Kiszczak"- ocenił Cenckiewicz w rozmowie z Polskim Radiem. 

Dyrektor WBH zwrócił uwagę, że wdowa po Kiszczaku "handlowała" jego dokumentami po śmierci, teraz okazuje się, że robiono to również za życia "architekta" stanu wojennego.

"Handlowano nimi również przed jego śmiercią. W negocjacjach finansowych z Amerykanami uczestniczył sam Czesław Kiszczak"- podkreślił. Profesor Sławomir Cenckiewicz zauważył również, że wśród materiałów znalezionych w Stanford są także dokumenty dotyczące morderstw politycznych, m.in. Grzegorza Przemyka czy ks. Jerzego Popiełuszki. 

"Trwała zorganizowana akcja kradzieży, a może i niszczenia dokumentów w całym resorcie spraw wewnętrznych i Urzędu Ochrony Państwa. Po Polsce grasowały specjalne grupy i szukały dokumentów, które mogłyby być hakiem na Lecha Wałęsę"- podkreślił Cenckiewicz. W ocenie historyka, Kiszczak straszył byłego prezydenta... Antonim Macierewiczem, co ma wynikać z dokumentów, o których ujawnieniu informują dziś media. 

yenn/PAP, Fronda.pl