Komisja śledcza ds. afery Amber Gold przesłuchała dziś szefa gdańskiej delegatury CBA, Jerzego Stankiewicza. Stwierdził on między innymi, że na początku istnienia AG, CBA nie miało dowodów na działania przestępcze.

Stwierdził te, że nie podejmował działań, ponieważ czynności wykonywała już ABW gdy przewodniczący Krajewski stwierdził, że wystarczyło zatem porozmawiać o tym z szefem delegatury ABW, Stankiewicz odpowiedział:

Nie miałem zwyczaju rozmawiać z szefem delegatury ABW”.

Stankiewicz przyznał, że na terenie Gdańska prowadzone były przez CBA działania antykorupcyjne, między innymi sprawa zakupu dla gdańskiego sądu, jednak działań weryfikujących wobec Amber Gold nie podjęto. Świadek znów stwierdził, że to ABW powinna przeprowadzać takie czynności.

Świadka pytano też, czy CBA korzystała ze swoich informatorów w celu potwierdzenia, że w kontekście AG dochodziło do korupcji. Stankiewicz stwierdził, że pytanie powinno zostać zadane na posiedzeniu niejawnym ze względu na to, że chodzi o działania z informatorem.

Jak wiem, że panu jest wygodniej odpowiadając na posiedzeniu niejawnym”

- stwierdził Kijewski.

Małgorzata Wassermann zapytała Stankiewicza, czy w delegaturze CBA w Gdańsku przeprowadzona została odprawa na temat Amber Gold. Świadek stwierdza, że nigdy w takiej nie uczestniczył.

Stwierdził też, że o fakcie pracy Michała Tuska w OLT Express dowiedział się… z mediów.

Pan chyba żartuje!”

- odpowiedziała Wassermann.

Jak się okazało w dalszej części przesłuchania – nikt z centrali CBA w Warszawie nie dzwonił do szefa biura w Gdańsku, nie organizowano też odpraw dotyczących Amber Gold.

dam/wpolityce.pl,Fronda.pl