Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jakby Pan ocenił akcję niemieckiej policji w związku z atakiem, który miał miejsce w Monachium?

Jacek Wrona (Komisarz policji w stanie spoczynku, były oficer CBŚ): Śmiało można powiedzieć, że akcji nie było. Co zrobiono? Przyjechało na miejsce zdarzenia dwa i pół tysiąca policjantów, pokręcili się i pojechali.

Zdania ekspertów są podzielone. Jedni uważają podobnie jak Pan, inni są zachwyceni brawurą i szybkością działania.

Zdaję sobie z tego sprawę, z tym, że co to są za eksperci? Czy brali oni udział w działaniach antyterrorystycznych, czy zabezpieczali podobne akcje? Nie, z reguły takie komentarze wygłaszają ludzie, którzy przeczytali dwie książki opisujące przeróżne bajki, które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Proszę spojrzeć na to, co tam się działo szerszym okiem. Była ewakuacja, ale przecież ewakuacji dokonują również strażacy, na marginesie powiem, że strażacy pewnie wyewakuowaliby ludzi szybciej. Nie było żadnej strzelaniny, bo chłopak popełnił samobójstwo. Informacje, jakie krążyły mówiły o trzech osobach, więc szukali kilka godzin osób, których nie było. Jaka postawa? Przyjechali, ściągnęli jedną z najlepszych jednostek antyterrorystycznych na świecie, sławną G9, puścili w świat fałszywe informacje i nic poza tym. Przestało jeździć metro i cóż z tego, odpowiadają za to władze miasta. Nie było żadnej akcji, skróciłbym to do zdania „przyjechali i pojechali”. Gdyby była strzelanina, wyprowadzanie ludzi z ostrzału, próba negocjacji zanim bandyta się zastrzelił, można by było o czymś mówić.

Jaki  obraz niemieckich służb jawi się nam po tym wydarzeniu?

Prędzej czy później musiały się z tym zderzyć, myślę, że na coś takiego żadne służby nie są przygotowane. W Niemczech istnieje bardzo silna grupa turecka, nienawidzą oni Kurdów i małej części niektórych grup z Bliskiego Wschodu. Mimo zasady, że z policją się nie rozmawia, pomagali im. Ponadto proszę zwrócić uwagę, że służby niemieckie są niesamowicie dobrze opłacane. Czy na przeróżnych misjach giną jacyś niemieccy żołnierze? Nie, gdyż kiedy jadą na misje, to przeciwnicy są bardzo dobrze opłacani i pełnią oni rolę bardziej wizerunkową.  Te działania natomiast, z którymi mamy do czynienia inspiracje czerpią z nowożytnego terroryzmu rosyjskiego, choć przy rosyjskim terroryzmie sprawa jest prostsza do wykrycia, gdyż ma on charakter grupowy i terroryści się komunikują. W tym momencie służby mają ogromną przewagę technologiczną, w postaci monitoringów, kontroli przepływów finansowych, kontroli źródeł ich informacji, więc tutaj można zareagować. Do pewnego czasu to się sprawdzało. Po pewnym czasie sprawcy doszli do wniosku, że najlepiej wychodzi terror indywidualistyczny. Jak skontrolować człowieka, który kupuje nóż bądź siekierę? Jak zapobiec podstawowym sprawom, które towarzyszom większości społeczeństwa? Tylko prewencja, spisywanie niemalże każdego. Z tym, że później uchwycenie konkretnego potencjalnego zamachowca będzie niemalże niemożliwe. Permanentne trwanie w sytuacji oblężenia powoduje tak zwany syndrom złodzieja, my w policji nazywamy tak czas między trzecią a piątą rano gdzie po całodniowym czy całonocnym czuwaniu stróże, służba policyjna czy inna po prostu jest po prostu zmęczona. W tym newralgicznym czasie najczęściej dochodziło do włamań. Teraz, gdy wszystkie służby działają w pełnej gotowości zagrożenie jest mniejsze, ale gdy będą one cały czas działały na wysokich obrotach, to w pewnym momencie ich wydajność znacznie spadnie i co wtedy?

Czy temu mogą służyć na przykład fałszywe alarmy bombowe?

Tak, dokładnie o to chodzi. Ktoś zadzwoni raz, drugi, trzeci. Służby wtedy z stuprocentową wydajnością zajmą się sprawą, a za czwartym razem, w najmniej prawdopodobnym czasie i miejscu wybuchnie ta prawdziwa bomba. Obiektywna ocena służb jest trudna, jeden powie, że źle działają, a drugi, że świetnie. Fakt jest taki, że giną ludzie. Ja wolałbym, żeby służby w ogóle nie działały, a ludzie nie ginęli.  Niemieckie służby są jednymi z najlepiej dofinansowanych służb na świecie, ale co z tego? Zmiana taktyki obudziła w niezrównoważonych ludziach instynkt mordowania. Krótkich komentarzy i odpowiedzi jest cała masa, ale nikt się nie pokusi o szerszą analizę problemu. Dlaczego? Bo efekty mogłyby być dla wielu niewygodne. Zachód doszedł niewątpliwie do ściany, dziś nie jest już w stanie niczego ludziom zaoferować. Poprzez nowoczesną filozofię życia ludzie zostali oduczeni, by walczyć o siebie, dążyć do czegoś, realizować swoje marzenia itp., oni nie mają nic, nie mają wiary, nie mają pomysłu na życie, kolejny iphone czy smartfon część ludzi już po prostu nie interesuje. To jest trochę tak jak w Stanach Zjednoczonych z Murzynami, oni przez dziesiątki lat zostali pozbawieni instynktu walki. To są dobrzy ludzie, co do tego nie można mieć wątpliwości z tym, że nie potrafią już normalnie żyć. Wtenczas przychodzi jakieś ISIS i pokazuje ludziom, tak możesz coś zrobić, umrzeć za coś, poświęcisz się i możesz liczyć na wspaniałe życie, będą na ciebie czekały chóry anielskie i rzesza dziewic. W ich ideologii można zatem liczyć na coś nowego, na zmianę, a tutaj nie ma już nic. Jedyną opcją osiągnięcia pełnego bezpieczeństwa byłoby wprowadzenie totalnego zamordyzmu, ale co wtedy? Odejdziemy wtenczas od naszej kultury, naszej cywilizacji. Jeszcze do niedawna służby francuskie były bardzo skuteczne, dlatego, że były niesamowicie brutalne. Miałem kolegów w tych francuskich służbach i wiem, że każdy przestępca, który wpadał w ich ręce był przeczołgany, zmielony jak przez maszynkę. Przestępcy niesamowicie się ich bali, dzisiaj te same służby już odpuściły i mamy efekt taki, jaki mamy. Próba powrotu do tego co było, do tych metod i tak nie przyniesie już oczekiwanych skutków, Zachód jest pod ścianą.

Nie brzmi to zbyt optymistycznie. Jednak muszę dopytać - czy naprawdę nie ma co doszukiwać się iskierki nadziei na zmianę mentalności? Wschód Europy nie mógłby jakoś wpłynąć na polepszenie sytuacji?

Na nowo trzeba nauczyć się być zdobywcą. Kiedy byliśmy zdobywcami, gdy mieliśmy zdeterminowanych mężczyzn, mieliśmy normalne kobiety, gdy mężczyźni potrafili poświęcać życie dla swoich rodzin, jak potrafili walczyć, mieli broń, to w miarę dobrze społeczeństwo funkcjonowało, rozwijało się. Danina krwi, potu jest zbawienna. Wiele lat pracowałem w instytucie zwalczającym przestępczość i terroryzm, bo był taki i nie wiedzieć czemu został zlikwidowany. Dopóki ludzie nie zrozumieją, że trzeba porzucić drogę pustego szczura, dopóty nic się nie zmieni. Myśli Pan, że będą oni teraz walczyć? W imię czego? Nowego iphona? Nie ma szans, albo ludzie wrócą do korzeni i wyznawania starych, dobrych wartości, na których nasza cywilizacja została zbudowana, albo całą Europę ogarnie chaos i stanie się ona piekłem. Gdy ludzie będą pustymi szczurami, to zgłodniałych kotów chętnych, aby je pożreć będzie coraz więcej. Prognoz niestety nie ma dobrych, proszę spojrzeć na to, co robi się z kościołami, burzy się je i na ich miejscu stawia się hipermarkety, w których kupimy tylko tanie badziewie. Człowiek głupi i bezbronny musi prędzej czy później paść ofiarą i to jest właśnie to, na co dzisiaj patrzymy.

I tak upadło każde imperium.

I tak upadło imperium rzymskie. Małym chłopcom obcinano kciuki, aby nie mogli trzymać miecza. Armie stopniowo zastępowano barbarzyńcami, ze skutkiem oczywistym. Nikt wtedy nie bronił idei i wartości, które były wyznawane. To samo ma dziś miejsce w Europie. Współczesny mężczyzna jest kaleczony chorym sposobem myślenia, a od myślenia wszystko się zaczyna. Upadek jest bliski.

Co zatem możemy zrobić?

Jedynie bronić naszej południowo - wschodniej części. My jeszcze w miarę stoimy na nogach. Pierwsze, na co musimy zwrócić uwagę to populacja. Izrael jest potęgą, jednak Palestynki rodzą całe gromady dzieci i na miejsce jednego zabitego mężczyzny zaraz jest 5 innych. Bez populacji, bez silnych rodzin nic nie zrobimy.

Łączy Pan wartości z kryzysem, nie da się przy tym nie zwrócić uwagi na fakt, że Polska przeżywa duchowy rozkwit. Chociażby to, co teraz ma miejsce, czyli Światowe Dni Młodzieży i mnóstwo pozytywnego ducha dokoła nich. Czy z Polski ten powiew dotrze na zachód?

Od wielu lat mamy najlepszy czas. Po pierwsze, nie mamy wojny, po drugie relatywnie jesteśmy już bogaci. Ja sam mam szóstkę dzieci, moja żona nigdy nie pracowała i nie narzekamy. Jest tak dzięki kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu, który idealnie zdiagnozował sytuacje, która tam miała miejsce i której nie rozpoznali kardynałowie i biskupi na zachodzie. Okazało się, że religijność Maryjna, ludowa, powszechna jest doskonałym antidotum na ten kryzys.  Teraz mamy tę „potęgę” zachodu i wolność wschodu, u nas ludziom jeszcze się chce. Chce się pracować, bogacić, coś robić. Moja córka wyjechała na studia do Londynu, pracuje w restauracji, w której jest dziesięć nacji. Po pierwszym tygodniu pracy menager tej restauracji powiedział jej, że jest ona poza konkurencją, gdyż jest bardzo obrotna, pracowita, zna języki, co na tle pozostałych jest ewenementem!

Czyli nasze szkolnictwo nie jest takie złe?

Absolutnie nie, mimo że przez kilka ostatnich lat faktycznie poziom w szkołach drastycznie się zmienił. Mam nadzieję, że dzięki dzisiejszym reformom szybko wrócimy na właściwy tor. Program pięćset plus zwrócił godność tysiącom rodzin! Tym ludziom zaczęło się chcieć żyć! Zaczęło się chcieć im oddychać! Kobiety, matki wielu dzieci mogą nareszcie pójść sobie do fryzjera.

Jaki związek ma fryzjer z programem 500+?

Jeżeli popatrzymy z perspektywy dziesięciu centymetrów to zobaczymy tylko to, co mamy pod nosem, ale wystarczy spojrzeć troszeczkę szerzej i każdy dostrzeże, że jedno z drugim się łączy.

Wspaniale, a świat wartości i ŚDM, o którym wcześniej wspomnieliśmy? Jak się ma do tego?

Bardziej niż ŚMDemem cieszę się faktem, że powstaje coraz więcej dobrych wspólnot przykościelnych. Katolickie stowarzyszenia, rycerze Kolumba, wspólnoty charyzmatyczne się mnożną i to naprawdę cieszy serce. Patrząc na te ruchy można dostrzec paliwo, które da moc wielu ludziom. W Polsce nie ma takiego rozdawnictwa jak jest na zachodzie więc mimo iż jesteśmy bardzo atrakcyjnym i wartościowym narodem, nie przyciągniemy tych, którym obiecuje się górę pieniędzy i niewiadomo jakie luksusy a ci, którzy mają na to parcie - wiadomo jakimi są ludźmi. Ci, którzy z innych powodów niż wyżej wymienione przybywają do Polski i już dawno przybyli, świetnie się asymilują. Najprostszym przykładem są Wietnamczycy. Niech mi pan powie, czy widział pan kiedyś Wietnamczyka, który przychodzi po zasiłek?

Faktycznie, nie spotkałem takiego. Jakoś o nich cicho jest w ogóle.

Tak samo nie spotka pan pijanego Wietnamczyka, bądź takiego, który się awanturuje. Parę lat temu muszę panu powiedzieć, że miałem agenturę wśród Wietnamczyków i nic! Na Stadionie Dziesięciolecie wielu dorobiło się dużych pieniędzy, więcej niż Polacy zarobili Wietnamczycy a to dlatego, że byli zdeterminowani! Polacy o czwartej otwierali budy, a ci dwie godziny wcześniej! Nikt z nich nie pobierał żadnych zasiłków, żadnych zdrowotnych świadczeń, co więcej według statystyk miało być ich około od dwudziestu do czterdziestu tysięcy, przez trzy lata statystycznie nikt z nich nie umarł, a to dlatego, że zaraz na miejsce jednego był kolejny, którego ściągano z rodziny. Jeżeli wśród nich zdarzały się jakieś patologie, to momentalnie były wewnątrz nich rozwiązywane, gdyż wiedzieli, że jak zaczną wojnę w Polsce, to będą mieli problemy. Czy stanowili oni kiedykolwiek dla nas zagrożenie? Nie, czyli da się, prawda?

Jak widać tak, ale trzeba spełniać warunki.

Oczywiście. Ktoś powie, że Polska w najlepszych swoich latach była multikulturalna i zgadzam się z tym. Mieliśmy też potężną i piękną kulturę, którą przyciągaliśmy inne narody, które się tej kulturze poddawały. Dlaczego nie było swojego czasu problemu z Litwinami? Bo widzieli, że jak się nie podporządkują to zostaną rozjechani, poza tym chcieli oni zostać „polską szlachtą”, to znaczy mieć te same przywileje, co było dla nich awansem. A Ukraina? To samo, oni też chcieli być jak Polacy, mieć polskie przywileje.

Kończąc rozmowę zadam pytanie, które również stawia sobie wielu obywateli. ŚDM w Krakowie będzie zabezpieczało 12 tys. policjantów. Czy to wystarczająco dużo?

Oczywiście, że jest to wystarczająco dużo. Przy tego typu zabezpieczeniach planowanie zamachu byłoby niesamowicie skomplikowane. Urządzenia wybuchowego nikt nie wniesie, broni też raczej nie. Bardziej już możliwe jest, że ktoś zrobi jakieś zamieszanie na tak zwanej bocznej ulicy. Na pewno nie ma co się obawiać, terrorystom na pewno o to chodzi, tworzenie wizji zamkniętej twierdzy nie jest dobre, musimy się cieszyć! A czy coś się może zdarzyć? Zawsze może i wszędzie, ale jaki mamy na to wpływ? Wbrew pozorom ŚDM wcale nie są atrakcyjnym momentem, zamach na Papieża też nie.

Czyli musimy to wykorzystać na promocję kraju i niczym się nie przejmować?

Tak, jesteśmy żywym, pięknym krajem o bogatej kulturze. Jesteśmy gościnni, radośni i niech świat się o tym dowie! I proszę zwrócić uwagę, że spotkania z Franciszkiem nie mogą przysłonić nam jakieś lumpy, bo nie da się ich inaczej nazwać. Mamy się spotkać z nastepcą Chrystusa, a to nie przelewki (śmieje się). Opatrzność Boża poza służbami bezpieczeństwa też czuwa, a ona akurat jest niezawodna, zawsze!

Tym akcentem może zakończmy. Dziękuję