Byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej są przerażeni ustawą dezubekizacyjną. Tym, którzy w ww. organach pracowali w latach 1944-1990 mają zostać odebrane wysokie renty i emerytury. Larum podnosi już wielu, w tym gen. Jerzy Stańczyk, który obawia się, jak ma przeżyć za 2 tysiące złotych. Przypomnieć należy, że niektórzy Polacy muszą sobie radzić z emeryturami rzędu niespełna 900 złotych.

„Grozi nam pozbawienie podstaw do życia. Naprawdę. Ja skończyłem 80 lat. Za 2 tysiące złotych ja nie jestem w stanie wyżyć. Nie chcę tu podburzać, ale mam gorącą prośbę. Chciałem, żebyście państwo tą krzywdą zarazili swoje dzieci, wnuki” – mówił Stańczyk 13 grudnia przed Sejmem.

Warto wiedzieć, kim ów generał był. W okresie PRL był nagradzanym przez PZPR milicjantem, działającym również w ORMO. Do milicji wstąpił w roku 1959. Był m.in. wywiadowcą Komisariatu Portowego oraz technikiem Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej MO w Szczecinie. Potem zaś zastępcą komendanta powiatowego w Świnoujściu i zastępcą komendanta miejskiego w Szczecinie, w końcu sam został komendantem powiatowym w Świnoujściu. Potem znalazł się na stanowisku zastępcy szefa Wojewódzkiegu Urzędu Spraw Wewnętrznych ds. MO w Kielcach, później zastępcą szefa WUSW w Szczecinie – podaje niezalezna.pl.

Kierował akcją MO podczas tłumienia protestu więźniów w zakładzie karnym w Goleniowie oraz Nowogrodzie w 1989 roku. Po transformacji ustrojowej znalazł miejsce jako komendant wojewódzki w Szczecinie. W latach 1994-1995 był z kolei komendantem stołecznym w Warszawie. Potem z kolei był szefem polskiej policji. Funkcję komendanta głównego policji przestał pełnić w styczniu 1997 roku. Następnie pracował jako radca-minister pełnomocny w polskiej ambasadzie w RFN. Niestety dla niego, wczoraj wieczorem w Sali Kolumnowej ustawa została przegłosowana.

fot. MSWiA @ Twitter

dam/niezalezna.pl,Fronda.pl