Jarosław Kaczyński podkreślił niesprawiedliwe traktowanie kandydatów w wyborach w Telewizji Publicznej. Odnosząc się do kampanii Komorowskiego, mówił, że „okrzyki o kurach powinny być w najważniejszych mediach, w każdej telewizji. To właśnie był pokaz pogardy wobec obywateli, pokaz psucia demokracji (…) Tej brutalności, choćby w porównaniu z moimi doświadczeniami, nie widzę.”

Z analizy Marcina Wikło, dzienikarza „wSieci” wynika, że w programie „Dziś wieczorem” od listopada Andrzej Duda, Magdalena Ogórek i Janusz Palikot byli zaproszeni tylko raz, Adam Jarubas 4 razy, natomiast Bronisław Komorowski aż 7 razy. Nie mówiąc już o kandydatach „antystystemowych”.

O komentarz w sprawie Telewizji Polskiej, która promuje Bronisława Komorowskiego i dysproporcji przekazu poprosiliśmy Bronisława Wildsteina.

„Generalnie tak właśnie wygląda problem Telewizji Publicznej. Telewizji, która została „znormalizowana” używając ich terminu, przez Platformę Obywatelską, czyli innymi słowy – podporządkowana rządzącym. Przypomnijmy sobie, że prawie 7 lat temu ówczesny premier Donald Tusk zarzekał, że telewizja jest w rękach niewłaściwych sił i nie dziwi się, że ludzie nie płacą abonamentu. De facto mocno zasugerował niepłacenie danin publicznych. Premier Polski nawoływał do łamania prawa i to jest niebywały skandal! Oczywiście potem, jak wszystko, udało się „znormalizować”, czyli w rzeczywistości - przejąć w całości. W tej chwili telewizja jest narzędziem w rękach Platformy Obywatelskiej - prócz jakichś sił koalicyjnych - PSL dostaje swoje „oczka”, czasami ktoś z SLD. Jednakże telewizja ewidentnie służy interesom rządzących w Polsce i nie ma nic wspólnego z telewizją publiczną. Moim zdaniem w ogóle skandalem jest nazywanie jej Telewizją Publiczną. Ten sposób jej istnienia jest w ogóle oburzający!

Obywatele przede wszystkim powinni domagać się, żeby ta telewizja zaczęła działać tak, jak powinna. My potrzebujemy mediów publicznych, ale media publiczne powinny podlegać określonym standardom. W tej chwili te standardy zostały absolutnie złamane. Zresztą, wszystkie media powinny podlegać standardom, natomiast media publiczne w sposób szczególny! Powinniśmy to piętnować, pokazywać jako przykład naruszania ładu demokratycznego, pewnego porządku, który umożliwia budowanie demokracji. Demokracja to nie tylko danie ludziom możliwości pójścia raz na 4 czy 5 lat z kartką do urn wyborczych, po czym potem jak się okazuje nie można kontrolować tego, co się dzieje z oddanym głosem. Demokracja to jest cały zespół standardów i norm funkcjonowania, które są w Polsce łamane.

Zmiana telewizji publicznej jest skomplikowaną sprawą, to nie jest tak, że wymyślimy idealną normę prawną i ona sama z siebie zacznie działać. Każde, nawet najlepsze prawo może być wypaczone przez praktykę polityczną. Nie uważam, żeby ustawa o mediach publicznych była szczególnie zła. Została jednak w całości wykrzywiona, wypaczona, zdewastowana przez obecne władze.

Jak pokazać Polakom, którzy swoją wiedzę o świecie czerpią jedynie z telewizji, że jest to zmanipulowany przekaz? Jest to taka kwadratura koła. Jedyna możliwość to budowanie niezależnych mediów, które zapewniłyby pluralizm. Mówimy, że są łamane standardy i inne media powinny to pokazywać. Powinniśmy próbować budować alternatywę medialną. Zdajemy sobie sprawę jak jest to trudne, zwłaszcza, że z oligarchią rządzącą w Polsce związany jest wielki biznes, który jest w stanie inwestować w media. Bez takich pieniędzy tego typu przedsięwzięcia są albo skazane na niepowodzenia, albo marginalizację, lub też mają przed sobą bardzo ciężką i długą drogę, żeby w pełni zaistnieć w przestrzeni publicznej."

Karolina Zaremba