Jak zjeść lokalne konfitury polityczne i nie wylecieć z partii?

Partia powinna być zdyscyplinowaną strukturą polityczną, nawet jeżeli działają w niej wewnętrzne frakcje. Na zewnątrz musi się jednak prezentować jako zwarta struktura działaczy zjednoczonych wspólnymi wartościami i celami. Tylko wtedy jej lider może być pewny lojalności swoich podwładnych, co umożliwia mu prowadzenie skutecznej polityki.

Nie zawsze tak się jednak dzieje, bo ludzie są tylko ludźmi i oprócz strategicznych celów ku jakim zmierza partia mają także swoje osobiste, zwłaszcza na poziomie gmin oraz powiatów. Trzeba im wtedy dosadnie przypominać, że indywidualne interesy nie mogą kolidować z dobrem ugrupowania, które określa jego kierownictwo.

Piszę ten tekst, ponieważ z dużym zainteresowaniem obserwuję jak od prawie miesiąca liderzy partii opozycyjnych zmagają się z niesfornymi podwładnymi, którzy nie bardzo chcą zastosować się do żelaznej zasady niewchodzenia w koalicje samorządowe ze Zjednoczoną Prawicą, ani z innymi bytami politycznymi wyraźnie z nią związanymi.

Liderzy, a także szefowie wojewódzkich struktur Koalicji Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego muszą nieustannie przypominać działaczom terenowym, że wykluczone są jakiekolwiek alianse z politycznym wrogiem, a nawet grozić im wyrzuceniem z partii, jeżeli nie dostosują się do tego polecenia.

Doskonale rozumiem trudną sytuację wielu członków KO i PSL, którzy z jednej strony są przywoływani do porządku przez przełożonych, z drugiej kuszeni zaś przez lokalnych przywódców ZP stanowiskami oraz innymi politycznymi konfiturami tam, gdzie władzę objęli podwładni Jarosława Kaczyńskiego, ale brakuje im kilku (niekiedy jednego) mandatów do sformowania większości w sejmiku wojewódzkim bądź w radach gmin i powiatów.

Grzegorz Schetyna i Władysław Kosiniak-Kamysz muszą prowadzić mnóstwo surowych rozmów dyscyplinujących członków ich ugrupowań, przy okazji sporo dowiadując się o tym, co tak naprawdę uważają oni za swoje priorytety w działalności politycznej. Z pewnością w wielu przypadkach przeżywają ogromne rozczarowanie.

Jerzy Bukowski