"Nie mogłem przecież głosować na PO. Nie miałem nadziei, że może dokonać korekty drogi, którą Polska szła przez 25 lat. A ta korekta jest konieczna" - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prof. Ryszard Bugaj. W ten sposób tłumaczył się na Czerskiej, dlaczego głosował na Prawo i Sprawiedliwość.

Pytany, czy nie boi się teraz, że "oni rozmontują demokrację", odparł, że się boi.. "Trochę się boję. Ale myślę, że jeśli zdemontują, to w ograniczonych granicach. Np. przez ogromną presję na administrację państwową sprawią, że stanie się bardzo stronnicza. Jest też problem manipulowania wymiarem sprawiedliwości. To nie tylko kwestia Trybunału Konstytucyjnego" - powiedział Bugaj.

Przerażają też Bugaja obecne "Wiadomości". "Oglądam. Są porażające, potwornie stronnicze. Po "Dzienniku" - coraz więcej ludzi mówi na to "Dziennik", jak w PRL - widziałem niedawno kolejną rozmowę pani Holeckiej z Marianem Kowalskim. Traktowała go jak poważnego człowieka, jak polityka z pierwszych stron gazet!" - wskazał.

Były opozycjonista przekonywał jednak, że jeżeli PiS nie zmieni ordynacji wyborczej, to nie będzie źle, bo wszystko będzie zależeć od wyborców.

Perorował dalej, że naprawdę nie miał na kogo głosować. "Na kogo miałem głosować? Na Rysia Petru? To ugrupowanie nie ma żadnej tożsamości , a przynajmniej nie miało na starcie. Rysio Petru skalkulował, do pewnego stopnia słusznie, że PO wycofała się ze swojego twardego neoliberalnego projektu, więc on go przejmie" - mówił.

Wcześniej dodawał, że najbliżej mu wprawdzie do "Razem", ale sądził przed wyborami, iż nie mają oni szans. Z kolei SLD czy PSL to ugrupowania dostatecznie skompromitowane. PO z kolei, mówi Bugaj, stała się "amorficzną partią władzy", która swoje pomysły rzucała całkowicie chaotycznie, uzależniając wszystko tylko od bieżących słupków poparcia. Jest tak dalej, mówił Bugaj: "Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, jakie Schetyna ma poglądy w podstawowych sprawach. Poza tym, że chce mieć zwolenników i władzę. Co z nią zrobi? To się zobaczy. Jego polityka polega na knuciu: temu coś obiecać, powiedzieć coś niejasno, coś przepchnąć..." - wskazywał.

Bugaj podkreślił, że w jego ocenie PiS chce na poważnie zmierzyć się z problemem wielkich nierówności w Polsce oraz wykluczenia. To ugrupowanie, które naprawdę chce zerwać z polityką 25 lat transformacji, która wielu wpędziła w biedę. 

kad/wyborcza.pl