Internetowe filtry blokujące strony pornograficzne mogą wkrótce okazać się na terenie Unii Europejskiej nielegalne. W Brukseli przegłosowano przepis, według którego dostawcy sieci muszą traktować wszelką treść w Internecie "bez dyskryminacji, restrykcji czy ingerencji", niezależnie od charakteru materiału. To może z kolei oznaczać, że blokowanie stron pornograficznych jest w świetle brukselskiej dyrektywy po prostu zabronione.

Decyzję Brukseli z wielkim zaskoczeniem i krytycyzmem przyjęły organizacje chrześcijańskie. Brytyjska CARE przekonuje, że "decyzja jest skrajnie niepokojąca, bo może zagrozić bezpieczeństwu tysięcy dzieci i gospodarstw domowych [...] i oznaczać, że o wiele więcej dzieci będzie miało kontakt z internetową pornografią".

"Można byłoby pomyśleć, w świetle wszystkich raportów pokazujących, jak wiele dzieci [...] w Europie sięga po pornografię, że Unia Europejska wybierze bardziej racjonalne rozwiązania" - dodaje.

Brukselska decyzja ma szczególne znaczenie dla Wielkiej Brytanii. Londyn zapowiadał bowiem wcześniej w tym roku, że wydaje wojnę internetowej pornografii i chce zdecydowanie domagać się rzeczywistej weryfikacji wieku przy dostępie do szkodliwych materiałów".

Co zrobi w tej sprawie rząd Prawa i Sprawiedliwości? Beata Kempa z Solidarnej Polski, typowana dziś na ministra lub wiceministra, zapowiadała przed wyborami bardzo zdecydowaną walkę z internetową pornografią. Mamy nadzieję, że Zjednoczona Prawica nie ugnie się pod unijnym naciskiem i będzie robić to, co jest moralnie słusznie, a nie to, czego chcą apostaci z Brukseli. 

kad