W Brukseli dziś unijny szczyt poświęcony głównie skutkom brytyjskiego referendum. Europejscy przywódcy oczekują, że premier David Cameron przedstawi wstępny plan działań po tym jak Brytyjczycy opowiedzieli się w czwartek za wyjściem z Unii Europejskiej.
 

Wprawdzie pierwsza sesja robocza na szczycie ma dotyczyć kryzysu migracyjnego, współpracy Unii z NATO, czy globalnej strategii zagranicznej, ale wszyscy czekają na kolację, na której brytyjski premier opowie o sytuacji na Wyspach.

Już wiadomo, że David Cameron nie złoży wniosku o wyjście Wielkiej Brytanii, a dopiero ten wniosek może zapoczątkować rozmowy rozwodowe.

- Zanim to zrobimy, musimy najpierw sami ustalić jakiego rodzaju relacji z Unią Europejską chcemy, a to już będzie zadanie dla nowego premiera - mówił w poniedziałek w brytyjskim parlamencie premier David Cameron.

Wśród unijnych rządów panuje w większości przekonanie, że chaos polityczny na Wyspy uniemożliwia na razie podjęcie decyzji. A w kuluarach w Brukseli można nawet usłyszeć, że władze w Londynie będą zapewne jak najdłużej zwlekać z uruchomieniem procedury wyjścia z Unii i w rezultacie nigdy jej nie opuścić, kiedy po dwóch, trzech latach oszacują wszystkie ewentualne straty.

Inne nastroje panują w Parlamencie Europejskim, który naciska na Londyn na jak najszybsze złożenie wniosku o wyjście Unii i rozpoczęcie negocjacji o warunkach Brexitu. Dziś przed południem, na nadzwyczajnej sesji spotykają się europosłowie, którzy mają przyjąć rezolucję ponaglającą brytyjskie władze. Dzisiejszy szczyt zakończy się w nocy.

A w środę, już na nieformalnej naradzie, spotkają się przywódcy 27 krajów i bez premiera Wielkiej Brytanii będą rozmawiać o przyszłości Unii Europejskiej. Będzie to raczej wstępna wymiana poglądów aniżeli szczegółowe dyskusje o konkretach.

bjad/Polskie Radio - IAR