Manifestacje przeciwko reformie sądownictwa odbywały się w wielu miastach w Polsce. Obecnie Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz bada sprawę uszkodzenia elewacji budynku gdańskiego Sądu Okręgowego. 

Gotowość pokrycia szkód deklaruje pomorski oddział Komitetu Obrony Demokracji. O wszczęciu postępowania poinformowała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, Grażyna Wawryniuk. 

"Przechodząca obok budynku sądu osoba zauważyła, że po protestach z jednego z pozostawionych zniczy poszedł ogień na elewację. Zawiadomiła o tym policję. Świadek złożył też zeznania"- twierdzi rzecznik, tłumacząc, że chodzi o czyn nieumyślny, a postępowanie dotyczy jednego z przepisów ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami.

Za złamanie tego przepisu grozi kara grzywny, ograniczenia wolności bądź więzienia do lat dwóch.

Michał Szulc z pomorskiego Komitetu Obrony Demokracji (pomorski KOD był organizatorem akcji "Łańcuch światła" przed gdańskim sądem) w rozmowie z Polską Agencją Prasową poinformował, że o całej sprawie dowiedział się z mediów i nie wie, czego konkretnie dotyczy postępowanie. Jak dodał, już w trakcie manifestacji działacze KOD zauważyli uszkodzenie fasady budynku sądu i skontaktowali się z osobami odpowiedzialnymi za administrację, deklarując chęć pokrycia szkód. Na jednym z wieców prowadzono nawet specjalną zbiórkę pieniędzy na ten cel. Jak dowiedział się Szulc, koszty naprawy zostaną jednak pokryte z ubezpieczenia, które posiada sąd. 

"Nie unikaliśmy odpowiedzialności w tej sprawie. Jestem zaskoczony, że osmalenie fragmentu drzwi do sądu jest tak wysokie (ok. 2,5 metra - PAP), tym bardziej, że staraliśmy się utrzymać porządek i świeczki stały mniej więcej metr od muru na folii aluminiowej. Za każdym razem na zakończenie manifestacji pytałem też policję, czy mamy świeczki zostawić na miejscu. Najczęściej odpowiedź z ich strony brzmiała, że mogą zostać"- tłumaczył działacz. Jak dodał, konsultował się również z konserwatorem zabytków.

JJ/PAP, Fronda.pl