Premier Wielkiej Brytanii, Theresa May ma rozmawiać z przedstawicielami unijnych władz: przewodniczącym Komisji Europejskiej, Jean-Claude Junckerem oraz szefem Rady Europejskiej, Donaldem Tuskiem. Szefowa brytyjskiego rządu zaplanowała również serię spotkań z członkami swojego gabinetu. 

Chwilę po godzinie 16:00 Donald Tusk poinformował na Twitterze, że rozmawiał już z May o kolejnych krokach Wielkiej Brytanii, która wkrótce ma opuścić Unię Europejską. Dziś brytyjska premier ma rozmawiać także z Jean-Claude'm Junckerem. 

Przedstawiciele szefowej brytyjskiego rządu poinformowali również, że premier nie będzie już negocjować z opozycją, odbędzie za to serię spotkań z ministrami swojego rządu. W poniedziałek Theresa May, po porażce w Izbie Gmin, kiedy to parlament większością głosów odrzucił porozumienie w sprawie warunków Brexitu, zawarte między Londynem a Brukselą, ma przedstawić w poniedziałek plan awaryjny rządu. W tym celu miała spotykać się z europejskimi przywódcami oraz politykami brytyjskimi, w tym przedstawicielami opozycji. Lider Laburzystów, Jeremy Corbyn odmawia jednak takiej rozmowy. 

Po poniedziałkowej prezentacji planu awaryjnego, kolejne głosowanie (dotyczącej przyjęcia porozumienia pomiędzy Londynem a Brukselą lub innego rozwiązania zaproponowanego przez May) odbędzie się we wtorek 29 stycznia.

Dziennikowi "The Telegraph" udało się dotrzeć do wewnętrznej notatki brytyjskiego rządu, z której wynika, że organizacja drugiego referendum w sprawie Brexitu wymagałoby ponad roku przygotowań. Jednostronicowa notatka przekazana została posłom opozycji, którzy przyjęli zaproszenie szefowej rządu na spotkanie dotyczące zmian w umowie brexitowej. 

Gdyby zapadła decyzja o zorganizowaniu kolejnego referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, trzeba by przygotować nową ustawę stwarzającą ku temu ramy prawne oraz przegłosowania jej przez obie izby parlamentu. Szacuje się, że mogłoby to potrwać nawet siedem miesięcy. Kolejne 6 tygodni byłoby potrzebne na przyjęcie niezbędnego prawa wtórnego, które określiłoby m.in. datę oraz procedurę głosowanie. Ostatnie 16 tygodni to czas uregulowany prawem wyborczym.

yenn/BBC, Fronda.pl