1. Dzisiaj w Izbie Gmin odbędzie się głosowanie nad umową wynegocjowaną kilka miesięcy temu przez UE-27 i Wielką Brytanię dotyczącą warunków wyjścia tego kraju z Unii Europejskiej.

Umowa negocjowana przez wiele miesięcy nie została dobrze przyjęta W. Brytanii, jej zatwierdzeniu są przeciwni nie tylko posłowie opozycji (partia Pracy), ale także 10 posłów z Irlandii Północnej wspierających do tej pory rząd premier Teresy May i około 100 posłów z partii Konserwatystów tworzącej zaplecze parlamentarne dla tego rządu.

Wszystko, więc wskazuje na to, że jutro zostanie ona odrzucona przez brytyjski parlament i w związku z tym już 30 marca czeka nas tzw. „twardy” Brexit, choć pojawiają się także spekulacje, że po takim głosowaniu upadnie rząd premier May, a wtedy możliwe są przedterminowe wybory, a w ich wyniku może powstać rząd, który może zarządzić nowe referendum w sprawie wyjścia tego kraju z UE.

2. Przypomnijmy, że w negocjowanym porozumieniu jest zawarty tzw. okres przejściowy, który ma trwać do 31 grudnia 2020 i w tym czasie W. Brytania miała być „jedną nogą” w UE (np. miałaby być we wspólnym unijnym rynku), ale okres ten będzie obowiązywał, jeżeli uda się wynegocjować i zatwierdzić całe porozumienie.

Co więcej, jeżeli nie ma wątpliwości, że po stronie UE-27 parlamenty wszystkich krajów członkowskich zaakceptują porozumienie wynegocjowane z W. Brytanią, to już, jeżeli chodzi o parlament brytyjski nie ma takiej pewności.

Premier May ma większość w parlamencie tylko, dlatego, że z konserwatystami głosuje dziewięciu posłów z Irlandii Północnej, to jednak w sprawie kształtu porozumienia dotyczącego Brexitu, nie ma u Torysów jednomyślności.

Właśnie w partii premier May jest spora ilość zwolenników twardego Brexitu, co więcej już teraz uważają oni, że ustępstwa W. Brytanii wobec UE-27, są zbyt daleko idące, a skoro one nie wystarczyły, to dalszych już być nie może.

3. Przypomnijmy także, że W. Brytania zgodziła się do tej pory między innymi na zagwarantowanie wszystkich praw obywatelom krajów UE-27 mieszkającym na jej terytorium (w tym Polakom), jakie mieli, kiedy była ona członkiem Unii Europejskiej.

Zgodziła się także zapłacić składkę nie tylko do 2020 roku, ale także przypadającą na nią część zobowiązań wynikających ze stosowania zasady n+3 w wykorzystywaniu środków z Funduszu Spójności, co oznacza, że mimo opuszczenia UE, będzie musiała zapłacić szacunkowo około 60 mld euro.

Nie chciała się jednak zgodzić na propozycję, aby Irlandia Północna została w unii celnej przez określony w porozumieniu czas (chodzi o to, że takie rozwiązanie nie stwarzałoby konieczności natychmiastowego stworzenia granicy pomiędzy Republiką Irlandii), podczas gdy pozostała część Zjednoczonego Królestwa będzie już poza UE.

Właśnie, dlatego przyjęto tzw. rozwiązanie awaryjne, a więc pozostawanie Zjednoczonego Królestwa w unii celnej po okresie przejściowym (po 2020 roku albo, jeżeli zostanie on przedłużony po 2021), ale to oznacza, że pod względem przepływów handlowych W. Brytania pozostawałaby w UE i nie mogła w pełni samodzielnie prowadzić polityki handlowej, czyli zawierać umów handlowych z krajami trzecimi.

4. Umowa w sprawie Brexitu jest, bowiem korzystna dla UE-27, zdecydowanie mniej korzystna dla samej W. Brytanii, rekompensatą ma być tzw. porozumienie polityczne, które opisuje relacje pomiędzy Wspólnotą, a tym krajem „ po rozwodzie”, tyle tylko, że zawiera ono deklaracje obydwu stron, a nie twarde zobowiązania.

Ostatecznie może, więc być „twardy Brexit”, jeżeli Izba Gmin odrzuci to porozumienie albo Brexit bezsensowny z punktu widzenia Brytyjczyków, jeżeli parlament to porozumienie zatwierdzi, bo W. Brytania „jedną nogą” w UE zostanie, nie mając już żadnego wpływu na decyzje krajów należących do Wspólnoty.

Zbigniew Kuźmiuk