Wczoraj wieczorem znacznie zmalały szanse Fransa Timmermansa, dotychczasowego wiceszefa Komisji Europejskiej na zostanie przewodniczącym tej instytucji. W dużym stopniu jest to rezultat działań premiera Mateusza Morawieckiego. 

Przewodniczący Rady Europejskiej, Donald Tusk w niedzielę po godzinie 23 przerwał szczyt UE w Brukseli, aby móc przeprowadzić rozmowy dwustronne. Pierwotnie obrady miały zostać wznowione ok. godz. 1 w nocy, jednak rozmowy dwustronne przeciągnęły się do około 4 nad ranem. Szef RE rozmawiał m.in. z prezydentem Francji, Emmanuelem Macronem i kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Po 5 na ranem rozpoczęła się druga tura rozmów dwustronnych. Tusk przerwał posiedzenie w gronie 28 państw UE, aby przywódcy krajów członkowskich mogli porozmawiać w mniejszych grupach. 

Szef Rady Europejskiej spotkał się z Angelą Merkel, Emmanuelem Macronem, a także premierem Holandii Markiem Ruttem i premierem Hiszpanii Pedro Sanchezem. Podczas niedawnego spotkania w Osace na szczycie G20 ta czwórka ustaliła, że poprze kandydaturę Fransa Timmermansa. Jednak szanse dotychczasowego wiceszefa KE na funkcję przewodniczącego Komisji zmalały znacznie, co w dużej mierze jest rezultatem działań szefa polskiego rządu, Mateusza Morawieckiego. 

Na rozmowy do pokoju polskiej delegacji przychodzili najważniejsi europejscy politycy: wspomniani wcześniej przywódcy Niemiec i Francji, a także premier Włoch. Premier Morawiecki odbył ponadto rozmowę z premierem Chorwacji Andrejem Plenkovicem, a polska delegacja pozostawała w kontakcie z delegacją Bułgarii. Według nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej, cała Grupa Wyszehradzka jest przeciwna kandydaturze holenderskiego polityka.

yenn/DoRzeczy.pl, Fronda.pl