Parafianie z kościoła św. Aleksandra w Warszawie pokazali, że można sprzeciwiać się absurdalnym pomysłom państwa świeckiego i wszelkiej laickiej ideologii.
Giełda Papierów Wartościowych chciała sobie postawić bożka, czyli figury niedźwiedzia i byka, które według pomysłodawcy są alegorią siły w gospodarce. Figury miały stanąć na Pl. Trzech Krzyży, bardzo blisko kościoła św. Aleksandra. Oznaczałoby to, że te pogańskie symbole należą do terenu parafii. Dlatego rada duszpasterska kościoła św. Aleksandra alarmowała: "powstanie wrażenie, że rzeźby są integralnie złączone z budynkiem kościoła, co może budzić mylne przekonanie, iż są symbolem biblijnego cielca spod góry Synaj, symbolu pogańskiego kultu". I co by nie mówić, ale gdyby rzeźby zostały postawione w tym miejscu, utrudniałyby uczestnictwo np. w procesjach religijnych.
Brawo dla protestujących. Trzeba za wszelką cenę walczyć z nachalną propagandą pogaństwa. A że mieliśmy do czynienia z pogaństwem, niech świadczy wypowiedź rzecznika Giełdy, Macieja Wiewióra, który mówił "Gazecie Wyborczej" o tym, dlaczego rzeźby byka i niedźwiedzia powinny zostać umiejscowione w odległości zaledwie 20 m od Kościoła: "Mało osób zdaje sobie sprawę, że byk z Wall Street jest jednym z pięciu identycznych odlewów: trzy znajdują się w Teksasie, zaś piąty w Polsce. Tym pomnikiem chcieliśmy uczcić siłę polskiej gospodarki, wyjątkowo dobrze radzącej sobie podczas światowego kryzysu. Chcieliśmy, żeby był symbolem siły Polski i jej rozwoju, a nie konfliktów. W obecnej sytuacji zastanawiamy się, co dalej robić". Co dalej? Odpuścić sobie i tyle!
philo/Gazeta Wyborcza