Duchowny  na łamach „Naszego Dziennika” zwraca uwagę, że straszenie społeczeństwa należy do najbardziej prymitywnych technik propagandowych. „Uruchamia się ją, gdy już wszystko zawiodło i gdy zabrakło argumentów. Straszenie ludzi znajdowało uprzywilejowane miejsce w systemach propagandowych komunizmu, nazizmu i w PRL. Próby straszenia Kościołem podejmowano również w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, z równoczesnym lekceważeniem skutków komunizmu” -pisze.

Wskazuje, że jedną z form straszenia w tamtym okresie, było w Polsce ukazywanie Kościoła jako wroga wolności, na co zwracał uwagę papież Jan Paweł II. „To, że Kościół jest wrogiem wolności, jest szczególnym nonsensem tu, w tym kraju i na tej ziemi, wśród tego narodu, gdzie Kościół tyle razy dowiódł, jak bardzo jest stróżem wolności i to zarówno w minionym stuleciu, jak i obecnie i w ostatnim pięćdziesięcioleciu. Jest stróżem wolności!”- mówił w 1997 r. we Wrocławiu w homilii na zakończenie Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego.

Niewątpliwie, jedną z takich form straszenia Kościołem jest dziś apel, jaki „ludzie nauki” skierowali w liście do polskich władz.

Odnosi się wrażenie, że opublikowany tekst zredagowany został w stanie histerycznego zacietrzewienia w stosunku do Kościoła katolickiego w Polsce, czego dowodem jest choćby fakt, że nie stwierdza się nawet najmniejszego pozytywu w jego misji, co jest wyrazem skrajnej tendencyjności apelu. A ponadto nie uwzględnia się takich „szczegółów”, jak choćby fakt, że w Konstytucji nie ma mowy o neutralności światopoglądowej, mówi się natomiast o światopoglądowej i religijnej bezstronności władzy publicznej i państwowej” - zaznacza duszpasterz.

Najbardziej niepokoi, że w tekście „ludzi nauki” mamy do czynienia nie tylko ze świadomym preparowaniem czarnego PR w odniesieniu do Kościoła, ale jest to próba przedstawienia go jako wroga publicznego. Tak należy rozumieć choćby zarzut, że działalność Kościoła „prowadzi do degradacji państwa i obniżenia jego prestiżu w skali kraju, a nawet międzynarodowej”. Kościół jest więc, zdaniem „ludzi nauki”, szkodnikiem, a więc wrogiem. Z nieodległej historii wiadomo, jaki los powinien spotkać „wroga ludu”. To nic, że ten „wróg” jest urojony. Istotny jest fakt, że taki obraz Kościoła katolickiego w Polsce przedstawia się w mediach. Wiadomo zaś, że zarówno w mediach, jak i w propagandzie politycznej i ideologicznej nie ma przypadków. Osiąganie zaś za wszelką cenę zleconego zadania sprawia, że wtedy cel uświęca środki i w myśl zasady Niccola Machiavellego eliminuje tym samym głos sumienia” - pisze bp. Lepa.

ed/Nasz Dziennik