Można nie interesować się wcale polityką, nie ma chyba jednak możliwości, by nie wiedzieć, kim jest Ryszard Petru. Dla jednych- zbawca narodu namaszczony ciepłą wodą w kranie przez Leszka Balcerowicza, dla innych- bankster, którego obecność w Sejmie RP VIII kadencji nic dobrego dla Polski nie wróży- istotnie bowiem jest wiernym uczniem Leszka Balcerowicza zwanego „Ojcem polskiej biedy”. Od mniej więcej pół roku pojawia się dosłownie w każdym programie każdej stacji telewizyjnej, jako ekspert już nie tylko od ekonomii, ale od wszystkiego, obawiam się, że niedługo na wizji zacznie udzielać nastolatkom porad sercowych. Choć na przykład jego wiedza w zakresie nauk humanistycznych (przynajmniej historii i języka polskiego) stała się kolejnym tematem żartów internautów. Przed wyborami prezydenckimi w maju 2015 roku pojawiał się w mediach raczej sporadycznie, zawsze jako ekonomista i NIEZALEŻNY ekspert. W kwietniu 2015 zaczął mówić o utworzeniu własnego ugrupowania politycznego. Po urzeczywistnieniu tych słów 31 maja 2015 roku przypomniano, że nie jest tak do końca niezależny, a w polskiej polityce przewija się już od dawna. Był asystentem należącego do Jedynych Słusznych Legend „Solidarności” Władysława Frasyniuka, następnie- doradcą Leszka Balcerowicza. Zwolennicy nowego ugrupowania tłumaczyli Ryszarda Petru tym, że trudno, by wcześniej niczym się nie zajmował i nigdzie nie pracował, przynajmniej nie jest człowiekiem bez życiorysu i nie wziął się znikąd. Depesze WikiLeaks ujawniły dodatkowo, że Petru w 2009 roku miał być nieformalnym doradcą premiera Tuska, choć twórca .Nowoczesnej gorąco temu zaprzeczał. Obecnie kreowany jest na przywódcę opozycji i bojownika o wolność, który wyprowadził na ulicę ludzi z upodobaniem biczujących się terminem „Najgorszy Sort Polaków” i broniących demokracji w Polsce. Co ciekawe, nie bronili jej wcześniej, gdy Wprost ujawnił treść rozmów czołowych Polityków i biznesmenów, gdy rząd PO wyrzucał do kosza podpisy obywateli pod wnioskiem o referendum w sprawie obowiązku szkolnego dla sześciolatków, gdy w Sejmie protestowali rodzice dzieci niepełnosprawnych, milczeniem pomijali kwestię sprzedaży Lasów Państwowych i byli głusi na argumenty, że już w czerwcu rząd PO „wyciągał łapy” do Trybunału Konstytucyjnego. Ryszard Petru swój „Certyfikat Antysystemowca” otrzymał od samego prezydenta Komorowskiego.

Śledzę .Nowoczesną od początku jej istnienia. I widzę pewne podobieństwa do innych ugrupowań politycznych, których losy potoczyły się w różny sposób. Ci, którzy nazywają ugrupowanie Ryszarda Petru „córką PO” nie przesadzają, jednak nasuwa się tutaj jeszcze inny przykład. Mam tu na myśli trzecią siłę w Sejmie RP VII kadencji po wyborach parlamentarnych w październiku 2011 roku, Ruch, w którym niedługo zostanie tylko sam założyciel, skupiony głównie na własnej osobie zapomniany Janusz Palikot.

Jak wspomniałam wcześniej, konwencja założycielska .Nowoczesnej, wcześniej Nowoczesnej.pl, odbyła się 31 maja 2015 roku. Niecałe pięć miesięcy od utworzenia ugrupowanie Ryszarda Petru uzyskało czwarty wynik w wyborach parlamentarnych i dwadzieścia osiem mandatów poselskich. Swoją kampanię partia zaczęła od haseł w rodzaju: „Dość tych POPiSów” czy happeningów z „Misiami POPiSiami”, które z pewnym opóźnieniem obudziły się ze snu zimowego i ruszyły na miasto rozdawać obietnice. Wyborcy PiS-u i partii usytuowanych bardziej na prawo zdążyli na tyle dogłębnie prześledzić życiorys Ryszarda Petru, by nie uwierzyć w jego antysystemowość. Wyborcom zawiedzionym rządami Platformy Obywatelskiej (głównym ich zarzutem wobec dawnej partii rządzącej było „straszenie PiS-em” zamiast konkretnych działań w celu powstrzymania zapędów krwawego Jarosława Kaczyńskiego. Platforma od lat budowała swoje poparcie na nakręcaniu histerii związanej z Prawem i Sprawiedliwością i czołowymi postaciami partii założonej przez braci Kaczyńskich, a apogeum nastąpiło po katastrofie smoleńskiej i wydarzeniach pod Pałacem Prezydenckim- historii z Andrzejem Hadaczem, którego można wynająć na marsze, manifestacje, protesty, niebawem może na śluby, pogrzeby i publiczne obrony prac doktorskich nie trzeba chyba nikomu przypominać) po przegranych przez Bronisława Komorowskiego wyborach prezydenckich w maju ubiegłego roku zapaliła się czerwona lampka. Pojawił się Błękitny Rycerz. Na swoim białym rumaku ruszył do największych telewizji, by ratować Polskę (a raczej TenKraj, by wspomnieć wezwanie na manifestacji KOD-u do „Odśpiewania hymnu Tego Kraju”) przed krwawymi „faszystami”, określanymi zbiorczo „skrajną prawicą”. Kilka lat temu mieliśmy rycerza pomarańczowego, ratującego TenKraj przed „pazernym, zacofanym klerem”, zamiast uzdrowienia gospodarki, sądownictwa i systemu edukacji, oferującego legalną marihuanę, aborcję bez ograniczeń i związki partnerskie. Rycerz z Biłgoraja okazał się „błędny” i dziś znajduje posłuch jedynie wśród obserwujących na Twitterze. Gdy jednak prześledzimy historię Rycerza Pomarańczowego, zobaczymy pewne podobieństwa. Alkoholowy potentat z Biłgoraja w 2005 roku wszedł do Sejmu RP z ramienia Platformy Obywatelskiej, w przyspieszonych wyborach w roku 2007 również uzyskał mandat poselski i szybko stał się pupilkiem Donalda Tuska. Równie szybko jednak wymknął mu się spod kontroli swoimi dla jednych ostrymi i kontrowersyjnymi, dla innych po prostu chamskimi wypowiedziami i dziwnymi gadżetami, z którymi pojawiał się w mediach. Apogeum zjawiska pod tytułem „Janusz Palikot” nastąpiło krótko po katastrofie smoleńskiej. Pomarańczowy Rycerz również wyprowadził na ulice „młodych, wykształconych, z wielkich ośrodków”, choć obszar ich działalności obejmował jedynie okolice Pałacu Prezydenckiego.  Mówiono o coraz wyraźniejszych tarciach między Tuskiem czy ówczesnym prezydentem Komorowskim a Palikotem, aż nasz „Dyl Sowizdrzał” oddał mandat posła PO i utworzył własną partię. Oficjalnym powodem odejścia Palikota z PO było blokowanie przez Donalda Tuska prac Komisji Przyjazne Państwo i wyrzucenie z niej „kontrowersyjnego” posła, a także chamskie wypowiedzi Palikota o katastrofie smoleńskiej. Lewicujący intelektualiści, ateiści i „wolnomyśliciele” zdążyli wpaść w zachwyt nad biznesmenem z Biłgoraja. Skończył filozofię, jest ateistą, sojusznikiem ruchu LGBT i lubi Gombrowicza (którego chyba słabo przeczytał, bo jest jak z rodziny Młodziaków). Czy może być ktoś lepszy? Co z tego, że wcześniej prezentował ponoć nieco inne poglądy... Ruch Palikota został zarejestrowany 1 czerwca 2011 roku, a już w październiku był trzecim ugrupowaniem w Sejmie, gdzie wprowadził 40 posłów, w tym Roberta Biedronia i Annę Grodzką, co sugerowało dobitnie, czym będzie zajmować się nowa partia. Warto przypomnieć, że 40 posłów Ruchu Palikota przemianowanego później na Twój Ruch zajmowało w Sejmie pokój nr 143- obecny gabinet Nowoczesnej. W kolejnych wyborach pomarańczowej lewicy nie udało się jednak powtórzyć sukcesu z 2011 roku. Wyborcy nie dostali legalnej marihuany, świeckiego państwa, związków partnerskich i „małżeństw” homoseksualnych. Nie pomogło połączenie sił z innymi lewicowymi ugrupowaniami, a lewicowy wyborca uznał Palikota za karykaturę lewicy. Kiedyś obecny we wszystkich dużych stacjach telewizyjnych i radiowych, Janusz Palikot wylewa dziś frustracje na Twitterze i swoim blogu.

Podobieństwa? Szybki sukces. Wprowadzenie do Sejmu ludzi, którzy wcześniej nie byli znani z działalności politycznej i, jak się okazuje, ludzi, którzy spali na lekcjach WOS-u w szkole. Oba ugrupowania wyrosły ze sztucznie nakręconego strachu przed PiS i zawodu po rządach Platformy Obywatelskiej. Oba ugrupowania chętnie staną ramię w ramię z Platformą przeciw PiS. Różnice? No, ten Petru taki grzeczny, stonowany, w garniturze, nie to, co szalony Palikot. I na ekonomii się zna... Kompromitacje w zakresie wiedzy historycznej i nagminne błędy językowe? Przecież nikt nie jest Alfą i Omegą! Janusz Palikot po 2011 jako gość programów publicystycznych też sprawiał wrażenie, jakby to on był prowadzącym. Zapowiadał wytężoną pracę dla obywateli. Zostawił ich z niczym. Biedroń i Grodzka rzeczywiście trochę działali... Dla ruchu LGBT, zaś dla obecnego prezydenta Słupska w tym momencie najważniejszy jest cyrk bez zwierząt. Taki cyrk już jednak powstał- z Sejmu RP uczyniła go wesoła gromadka Palikota, a zbieranina młodych „korposzczurów” od Ryszarda Petru wiernie to dzieło kontynuuje, kompromitując się np. niewiedzą na temat wysokości kwoty wolnej od podatku czy nieznajomością programu własnego ugrupowania. Warto zauważyć, że program .Nowoczesnej powstał w wyniku „konsultacji społecznych”. Ryszard Petru również zapowiedział wytężoną pracę, najczęściej jednak składane przez jego posłów wnioski dotyczą... Przerw w obradach Sejmu.

Czas pokaże, jak potoczą się losy ugrupowania Ryszarda Petru i samego założyciela. Czy, tak jak partia Janusza Palikota i, według Niektórych, Imperium Rzymskie, padnie u szczytu swej potęgi?  

Joanna Jaszczuk