Ustępujący prezydent Słupska, Robert Biedroń jeszcze niedawno cieszył się, że w wyborach na prezydentów dużych miast wygrali "progresywni" kandydaci, tacy jak Rafał Trzaskowski, Hanna Zdanowska czy Jacek Jaśkowiak. Nie bez satysfakcji Biedroń stwierdził w poniedziałek, że "Jarosław Kaczyński podniósł rękę na samorządy, dlatego tę rękę mu odcięto". Dziś w TOK FM wypowiedział się w nieco innym tonie...

Po ogłoszeniu przez PKW oficjalnych wyników polityk był zapewne zmuszony zweryfikować ten pogląd. Przy okazji skrytykował również podziału Polski na tę "wielkomiejską" i "głupich Polaków", którzy nie zrozumieli, że trzeba bronić kraju przed PiS. 

Od poniedziałku obserwujemy powrót narracji o tym, że na kandydatów Koalicji Obywatelskiej głosowali ludzie lepiej wykształceni lub że KO zwyciężyła w największych miastach, a PiS na wsiach. W ocenie ustępującego prezydenta Słupska, patrzenie na Polskę z perspektywy Warszawy wypacza obraz naszego kraju. 

"Ze zdziwieniem obserwuję próbę podziału Polski na tę, która jest wielkomiejska i obroniła się przed atakiem barbarzyńców, i na tych głupich Polaków, którzy nie zrozumieli, że trzeba bronić Polski. To jest fałszywa diagnoza"- ocenił Robert Biedroń.

Polityk stwierdził, że tego rodzau podział jest "niesprawiedliwy", pogłębia również "wojnę polsko-polską". Biedroń ocenił, że wygrana kandydatów PiS w małych miejscowościach to demonstracja niezadowolenia ich mieszkańców z tego, jak traktowani są przez część elit. 

"Mierzi mnie mówienie, że obroniliśmy Polskę w wielkich miastach. To jest bardzo niesprawiedliwe. Utrzymaliśmy status quo"- ocenił samorządowiec. Robert Biedroń podkreślił, że debata polityczna w Polsce zdominowana jest obecnie przez dwie wielkie partie. 

"A PO ma szczęście, że jest PSL, bo bez niego nie jest stanie rządzić w sejmikach"-stwierdził rozmówca TOK FM. 

A przecież jeszcze kilka dni temu Biedroń cieszył się z wygranej kandydatów, jakby nie było, Koalicji Obywatelskiej... 

yenn/TOK FM, Fronda.pl