"Super Express" podał informację, że Robert Biedroń spotkał się z mieszkańcami wsi Wysokie na Pomorzu w parafialnej salce świetlicowej. Jak doszło do takiej, powiedzmy sobie szczerze, głupiej sytuacji? Biedroń wyjaśnia: - Obiecałem na piśmie proboszczowi, że nie będę krytykował tu Kościoła. Poprosił więcej, w imieniu parafian, księdza o udostępnianie świetlicy na ich spotkania i uzyskał jego zgodę.

 

Niewątpliwie proboszcz parafii w której doszło do spotkania miał może jakąś wizję ewangeliczną odnośnie Biedronia (np. myślał, że w pobliżu kościoła poseł Ruchu Palikota dozna przebudzenia i wejdzie na drogę nawrócenia). Pomagania ludziom Palikota w organizowaniu spotkań z wyborcami nie powinno być atutem kościoła katolickiego. Żadna forma pomocniczości dla tego typu ugrupowania nie może wychodzić ze struktur kościoła. Wręcz przeciwnie, proboszcz powinien nie zgodzić się na wynajęcie sali na spotkanie z czołowym przedstawicielem kultury śmierci. Nie bądźmi naiwni, Biedroń zmanipulował proboszcza mówiąc (pewnie z uśmiechem na twarzy) że nie będzie krytykował kościoła. Proboszcza nie powinno obchodzić takie oświadczenie i powinien powiedzieć wprost, że nie będzie pomagał ludziom, którzy są za mordowaniem dzieci nienarodzonych, niszczą związek małżeński czy deprawują młodzież. Niech wreszcie proboszczowie zaczną myśleć po katolicku a nie po swojemu! I jak najbardziej, niech modlą się za Biedroniów, Palikotów i innych, którzy wlaczą z Kościołem, ale niech będą rozsądni a nie ...

 

sm/Super Express