Burmistrz 22-tysięcznej Kościerzyny Michał Majewski powiedział, że bezpłatną komunikację wprowadzono po analizie kosztów jej funkcjonowania. - W ubiegłym roku na komunikację wydano z budżetu miasta prawie 250 tys. zł, a ze sprzedaży biletów wpłynęło ok. 60 tys. zł uznaliśmy więc, że jesteśmy w stanie to zrobić bezpłatnie za ok. 300 tys. zł - wyjaśnił.

Prawie 70 proc. Pasażerów korzysta z ulg w opłatach za przejazdy.  Majewski tłumaczy, że bardzo dużo grup społecznych wnioskowało o wprowadzenie ulg lub obniżenie opłat za przejazdy, jak np. seniorzy, osoby opiekujące się niepełnosprawnymi.

„Zawsze był problem, komu dać, a komu nie dać i doszliśmy do wniosku, że zaryzykujemy, spróbujemy utrzymać komunikację w dotychczasowej postaci, ale bezpłatnie” – powiedział.

Burmistrz uważa, że dzięki bezpłatnym przejazdom autobusami zmniejszy się liczba samochodów osobowych na ulicach, a tym samym zostanie zmniejszona emisja spalin.

„Miasto jest bardzo zakorkowane a pod względem jakości powietrza Kościerzyna jest jednym z trzech najbardziej zanieczyszczonych miast w Pomorskiem” - stwierdził.

Przyznał, że podczas kampanii wyborczej w ubiegłym roku mówił, że rozważy możliwość wprowadzenia bezpłatnej komunikacji publicznej.

Ekspert ds. transportu publicznego Marcin Gromadzki jako najbardziej znane przypadki wprowadzenia bezpłatnej komunikacji podał Żory na Śląsku i Lubin na Dolnym Śląsku, gdzie bezpłatną komunikację wprowadzono przy jednoczesnym podnoszeniu jakości świadczonych usług. Poinformował, że w Lubinie po wprowadzeniu bezpłatnej komunikacji średnie napełnienie pojazdów w godzinach szczytu wzrosło o 79 proc., a w przypadku dwóch linii wzrost liczby pasażerów był ponad dwukrotny.

Może to dobre rozwiązanie dla wiecznie zakorkowanej Warszawy?

KZ/Wp.pl