Stephen Jones, bezdomny z Manchesteru ruszył na pomoc ofiarom ataku. „Jesteśmy ludźmi, wszyscy mamy serce, gdybym nie pomógł, nie mógłbym z tym żyć” – opowiadał dziennikarzom. Jego postawa wzruszyła internautów. W sieci zbierają pieniądze, żeby pomóc teraz jemu.

– Na początku był huk, pomyślałem, że to jakieś fajerwerki, a potem nastąpiła duża eksplozja – opowiadał dziennikarzom bezdomny, którego internauci okrzyknęli bohaterem. Dodał, że poczuł coś na kształt wiatru, a później wszyscy zaczęli biec. On też uciekł. Na początku. Razem z tłumem, wraz z kolegą, z którym przebywał w okolicach areny. To tam zazwyczaj nocował.

– Gdy zdaliśmy sobie sprawę z tego, co się wydarzyło, wróciliśmy. I wtedy zobaczyliśmy ich, kobiety i dzieci całe we krwi – opowiadał.

Policja nie ujawniła szczegółów dotyczących bomby użytej przez 22-letniego zamachowca, ale Jones twierdzi, że widział rany podobne do tych, które mogłyby pozostawić gwoździe.

– Jesteśmy ludźmi, nadal mamy serce, wciąż mamy ten instynkt, aby pomagać tym, którzy pomocy potrzebują. To były dzieci, wiele z nich, wszystkie pokryte krwią. Gdybym nie pomógł, nie mógłbym z tym żyć.

W wybuchu zginęły 22 osoby, około 60 zostało rannych. Pierwsi ranni opatrywani byli na miejscu, tuż przy hali w której doszło do wybuchu.

– Wycieraliśmy krew z twarzy małej dziewczynki. Jej mama krzyczała, więc jakiś facet podszedł i zdjął z niej koszulkę całą przesiąkniętą krwią. Okazało się, że to nie była jej krew – opisywał pierwsze minuty po zamachu.

Dziennikarzom opowiedział, jak razem z kolegą trzymali w górze nogi kobiety, która ciężko krwawiła. – Myśleliśmy że nie przeżyje – wspomina.

Opowieść mężczyzny poruszyła internautów. Na portalu Just Giving ruszyła zbiórka pieniędzy a rzecz mężczyzny. W niecałą dobę zebrali prawie 17 tysięcy funtów.

daug/tvp.info